Enea, jedna z największych spółek energetycznych w Polsce, skompletowała dokumentację niezbędną do rozstrzygnięcia wartego ok. 5,5 mld zł przetargu na budowę nowego bloku do produkcji prądu. W ubiegłym tygodniu odbyła się finalna runda rozmów z firmami wykonawczymi, które starają się o kontrakt. Dopracowano ostatnie szczegóły, m.in. zakres kar umownych. Na dniach firmy zostaną poproszone o złożenie ofert, będą miały na to trzy miesiące.
Chętnych na kontrakt jest trzech. Niestety wszyscy borykają się ostatnio z problemami. Chiński COVEC (China Overseas Engineering Group) skompromitował się na budowie autostrady A2, z której za opóźnienia wyleciał przed wakacjami. Jakby ten skandal nie wystarczył, chińskie banki odmówiły wypłaty 114 mln zł gwarancji za zerwany kontrakt. W przetargu na nowy blok dla Enei Chińczycy spełnili jednak wszystkie formalne wymogi i będą mogli składać ofertę.
Natomiast francuski Alstom Power (do przetargu wystartował z Polimeksem-Mostostal) i japońskie Hitachi (walczy wspólnie z PBG) zmagają się z opóźnieniami i problemami technicznymi na innych realizowanych kontraktach w Europie. Najwięcej kłopotów mają z kotłami wykonanymi ze stali o kryptonimie T-24. Tego typu instalacje stawiane m.in. w Niemczech, Holandii i Czechach zaczęły pękać i na razie firmy nie umieją temu zaradzić. Władze Enei nie chcą ryzykować. W specyfikacji przetargowej wykluczyły zastosowanie feralnego typu stali i jej odpowiedników.
Branża spodziewa się rozstrzygnięcia przetargu za cenę 5,5 – 6 mld zł. Jednak udział COVEC w wyścigu może przynieść obniżkę. Na jaką cenę liczy Maciej Owczarek, prezes Enei? – Nasze szacunki kosztów budowy bloku o mocy 1000 MW mówią o 5,5 mld zł. Na taką kwotę jesteśmy przygotowani – powiedział nam szef poznańskiej spółki.
Jeśli COVEC zagra tak ostro jak na A2 i zaproponuje cenę nawet o kilkadziesiąt procent niższą od szacunków, kontrakt ma w kieszeni. Polskie prawo nie daje zamawiającemu możliwości wyrzucenia z przetargu firmy nawet wtedy, gdy podejrzewa dumping. Walka może być zażarta. Obok ceny uczestnicy będą jeszcze bowiem punktowani za kilka innych elementów, m.in. za termin wykonania kontraktu.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
– Liczymy, że umowę podpiszemy w lutym, najdalej w marcu – mówi „DGP” Krzysztof Zborowski, wiceprezes Enei i szef Elektrowni Kozienice.
Jeśli tak się stanie i nie będzie po drodze odwołań przegranych firm, są duże szanse na rozpoczęcie prac budowlanych jeszcze w 2012 r. Oddanie nowego bloku zaplanowano na końcówkę 2016 r.
Niezależnie od tego, z kim władze elektrowni podpiszą umowę, nie będą miały problemów ze znalezieniem środków. Enea ma blisko 3 mld zł gotówki, a banki już biją się o współfinansowanie projektu.
Przetarg Enei to jedno z dziesięciu toczących się obecnie postępowań na budowę nowych mocy w Polsce. Ich łączna wartość jest szacowana na ponad 45 mld zł.