Sieci handlowe wpadły na pomysł, jak odbić sobie obniżanie cen i marż, tak by zatrzymać klientów. Zwiększają wysokość opłat półkowych pobieranych od producentów, którzy wstawiają do sklepu swój towar. Składa się na nie m.in. koszt wprowadzenia towaru do sieci, umieszczenia go w bardziej widocznym miejscu na półce. Z danych zebranych przez „DGP” wynika, że ich wysokość przekracza już 30 proc. wartości produktów. W zeszłym roku było to 25 proc.
Działania sieci wywołały jednak bunt wśród producentów, którzy wytaczają im procesy sądowe. Kancelarie prawnicze specjalizujące się w prawie handlowym przyznają, że obecnie prowadzą dwa razy więcej spraw półkowych niż rok temu. Według naszych szacunków w całym ubiegłym roku sądy zajmowały się setką takich spraw. W tym może ich być ponad dwieście.
8 mln odszkodowania za utracone korzyści
– Każdego miesiąca do naszej kancelarii trafia kilka zleceń w tej sprawie. Cztery lata temu było ich kilka przez cały rok – przyznaje Paweł Wójcik, wspólnik Firmy Prawniczej Wójcik i Złotnik Kancelaria Radców Prawnych.
Wzrost liczby spraw potwierdza też Leszek Ziomek, adwokat z kancelarii Włodarczyk Ziomek & Wspólnicy. – Przedsiębiorcy wyraźnie skarżą się na windowanie przez sieci handlowe opłat półkowych. Na to, że są one podwyższane od razu, gdy dostawca zacznie osiągać wyższe obroty. W rezultacie dla firm sprzedających duże ilości produktów współpraca z siecią przestaje być opłacalna. Większość zysku zaczynają zjadać opłaty półkowe – tłumaczy Leszek Ziomek.
Tak stało się m.in. w przypadku producenta materiałów budowlanych KKK, będącego jednym z dostawców Leroy Merlin. Po tym jak sieć przedłużyła z nim umowę o współpracy, zażądała wyższej kwoty płaconej od obrotu. Przedsiębiorca nie zgodził się i sprawa znalazła finał w sądzie. KKK domaga się 8 mln zł za niesłusznie pobrane opłaty półkowe i utracone korzyści z powodu zerwania współpracy.
Sieci się przyznają
Takie sprawy najczęściej kończą się wygraną producenta. Jak przyznaje Paweł Wójcik, sieci mają szansę wygrać tylko wtedy, gdy materiał dowodowy jest błędnie zebrany i niewłaściwie przedstawiony w sądzie. – Bo pobieranie opłat innych niż marża jest zakazane w polskim prawie – zaznacza Wójcik. Co ważne, jeszcze 2 – 3 lata temu pozwy wytaczane były niemal wyłącznie przeciwko sieciom spożywczym. Dziś coraz częściej pozwanymi są sieci budowlane, a nawet księgarnie.
Proceder ten w najmniejszym stopniu dotyka dużych marek. Bez nich handlowcom trudno wyobrazić sobie sklepowe półki, więc często rezygnują nawet z pobierania od nich dodatkowych opłat. Jak dowiedział się „DGP”, tak robią m.in. Tesco i Auchan.
Co więcej, żadna sieć nie pozwoli sobie na zerwanie współpracy ze znanym producentem. Tymczasem w przypadku małych dostawców sprawa jest prosta – początek procesu to koniec współpracy. A to może doprowadzić spółkę do bankructwa, ponieważ nie będzie ona w stanie szybko znaleźć drugiego, równie dużego odbiorcy swoich produktów. Sieci handlowe wymuszają też od dostawców, aby na piśmie zgodzili się, by organem właściwym do rozwiązywania konfliktów były sądy arbitrażowe. Znany z tego jest m.in. Carrefour, który wyznaczył do tego sąd przy PKPP Lewiatan. – Miałem też przypadek, gdy sieć wyznaczyła sąd arbitrażowy w Szwajcarii. Z góry było więc wiadomo, że polski dostawca nie miałby szans na wygraną. Nie mówiąc o tym, że nie byłoby go na to stać – mówi Leszek Ziomek.
Sieci nie chcą komentować sprawy. Przyznają jedynie, że pobierają opłaty, ponieważ przejmują na siebie część obowiązków, które w normalnych warunkach powinny należeć do dostawców. – Umowy są dwustronne, więc trudno mi się wypowiadać co do ich szczegółowych zapisów. Zwłaszcza że współpracuje z nami 1,5 tys. polskich dostawców – mówi Michał Sikora z Tesco Polska.
W ostatecznym rozrachunku rzeczywiste koszty opłat półkowych pokrywa klient. A są one tym niższe, im niżej musi się schylić po towar.
Opłaty półkowe niezgodne z prawem
Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji wyraźnie wskazuje, co jest nazywane w Polsce takim czynem. Według art. 15 ust. 1 pkt 4 jest nim pobieranie innych niż marża handlowa opłat za przyjęcie towaru do sprzedaży. W związku z tym zakazane powinny być opłaty dodatkowe, na które skarżą się dostawcy towarów do sklepów, takie jak opłata za ułożenie towaru na półce czy reklamowanie go w gazetce, ponieważ utrudniają przedsiębiorcom dostęp do rynku. W tej chwili, jak szacują sami producenci, opłat dodatkowych, których żądają handlowcy, jest blisko 40. Aby zostały one uznane za niezgodne z prawem, należy wykazać, iż są pobierane z tytułu przyjęcia towaru do sprzedaży i tym samym że utrudnia to dostawcy dostęp do rynku.