Od dwóch lat nie ma istotnych zmian w zasięgu ubóstwa w Polsce – wynika z opublikowanych wczoraj danych GUS. To niepokojące, bo gospodarka się rozwija. – W tym czasie bezrobocie, zatrudnienie i dochody rodzin utrzymują się jednak na zbliżonym poziomie – tłumaczy prof. Stanisława Golinowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podobnie jest w tym roku, choć bezrobocie jest odrobinę wyższe, a podwyżki płac zjada inflacja. Nie korzystamy więc wciąż masowo z 4-proc. wzrostu gospodarczego i dlatego można się spodziewać, że biedy nie ubędzie.

Reklama

W 2010 r. w skrajnym ubóstwie żyło 5,7 proc. Polaków. To tyle samo, ile w roku poprzednim. Ich wydatki były mniejsze od minimum egzystencji ustalanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Obejmuje ono wydatki pozwalające na skromne wyżywienie i utrzymanie bardzo małego mieszkania. Ale nie ma wśród nich np. wydatków związanych z komunikacją i kulturą. W ubiegłym roku takie minimum dla jednoosobowego gospodarstwa wynosiło 466 zł, a dla czteroosobowego (dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci) 1257 zł.

Kogo dotyka skrajna bieda? Z badań GUS wynika, że tworzy ją m.in. bezrobocie. W ubiegłym roku wśród gospodarstw domowych, w których przynajmniej jedna osoba była bez pracy, aż 16 proc. żyło w skrajnym ubóstwie, podczas gdy wśród rodzin, w których nie było bezrobotnych, 5 proc. doświadczało biedy. W najtrudniejszej sytuacji są też rodziny utrzymujące się głównie ze świadczeń społecznych, choć innych niż emerytury i renty – np. z zasiłków dla bezrobotnych czy świadczeń z pomocy społecznej oraz darowizn. Aż 30 proc. z nich żyje w ubóstwie. Pauperyzacji sprzyja także wykonywanie nisko płatnej pracy. Dotyczy to głównie osób słabo wykształconych, które pracują na stanowiskach robotniczych. W ubiegłym roku 8 proc. ich rodzin żyło w skrajnej biedzie.

Najwięcej nędzy jest jednak w rodzinach wielodzietnych. Wśród małżeństw z co najmniej czworgiem dzieci aż 24 proc. egzystowało w skrajnym ubóstwie, a w rodzinach z trójką dzieci – 9,8 proc.

Ponadto z danych GUS wynika, że w ubiegłym roku żyło w niedostatku 17,1 proc. Polaków (6,5 mln osób). Byli oni zagrożeni tzw. ubóstwem relatywnym. W takich rodzinach wydatki były bardzo skromne, gdyż o ponad połowę mniejsze od średnich miesięcznych wydatków gospodarstw domowych.

Równocześnie zmniejszyła się liczba osób żyjących w rodzinach, które zgodnie z ustawą o pomocy społecznej mogą się ubiegać o przyznanie świadczenia społecznego. Ale ten spadek wynikał tylko z tego, że od 1 października 2006 r. nie zmieniły się progi kwot uprawniających do takich świadczeń. Dlatego w ubiegłym roku miało je 7,3 proc. osób egzystujących w gospodarstwach domowych. Ale gdyby urealniono poziom progów o inflację, to stopa tzw. ubóstwa ustawowego wyniosłaby 10,8 proc. Nie ma więc sygnałów, że bieda odpuszcza.