"Tempo pogarszania jakości kredytów dla gospodarstw domowych powinno być jednak mniejsze niż w latach 2009-2010, głównie z powodu zmaterializowania się w tych latach znacznej części ryzyka z tytułu kredytów konsumpcyjnych udzielonych w okresie łagodnej polityki kredytowej" - napisano w raporcie.
Jak wyjaśniła w rozmowie z PAP główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek, wolniejsze pogarszanie się spłacalności kredytów, to efekt zaostrzenia polityki ich udzielania. "Zaostrzenie polityki udzielania kredytów spowodowało, że kredytów zagrożonych jest mniej, a ponadto były one udzielane na takich warunkach, że gwarantowało to ich spłacalność" - powiedziała Kurtek.
NBP ocenia też, że w przypadku kredytów mieszkaniowych można spodziewać się dalszego wzrostu kwot i wskaźników kredytów ze stwierdzoną utratą wartości.
"Wpływać na to będzie kontynuacja procesu pogarszania się jakości portfela kredytowego w miarę jego starzenia" - napisano w raporcie.
Zdaniem Kurtek chodzi m.in. o kredyty walutowe, głównie we frankach, które zostały udzielone przed kryzysem finansowym przy znacznie niższej cenie franka. "Teraz te kredyty przy zupełnie innym poziomie kursu, są pewnym zagrożeniem dla banków, jeśli chodzi o ich spłacalność, Tym bardziej, że sytuacja na rynku pracy nadal odbiega od idealnej" - stwierdziła ekonomistka.
Autorzy raportu ocenili również, że w przypadku utrzymania się dobrej koniunktury gospodarczej, przy obecnie lepszej sytuacji płynnościowej przedsiębiorstw można oczekiwać, że przeciętna spłacalność kredytów dla przedsiębiorstw będzie się stopniowo poprawiać.
Eksperci banku centralnego ocenili też, że przy założeniu, iż polska gospodarka będzie rozwijać się według scenariusza opartego na założeniach lipcowej projekcji NBP (m.in. wzrost PKB w 2011 r. o 4 proc., 2012 - o 3,2 proc. i 2013 r. - o 2,9 proc.), trzy małe banki wymagałyby zwiększenia kapitałów. Łącznie dokapitalizowanie sięgnąć powinno ok. 360 mln zł.
Jak poinformował NBP, banki te już teraz mają ujemne wyniki finansowe, a ich udział w aktywach 48 analizowanych banków komercyjnych wynosi 0,6 proc.
"Sprawa dotyczy małych banków, których udział w całym rynku jest niewielki, to nie byłby więc znaczący problem" - oceniła Kurtek.
W scenariuszu szokowym, w którym polski PKB wzrósłby w tym roku o 2,3 proc., w 2012 r. - skurczyłby się o 0,8 proc., a w 2013 r. urósł o 0,5 proc. - aż 14 banków wymagałoby dokapitalizowania, łącznie o 2 mld zł.
"Ponadto w wyniku strat z tytułu ekspozycji na rynku międzybankowym potrzeby kapitałowe tych banków wzrosłyby o dodatkowe 0,2 mld zł. Większość z banków wymagających dokapitalizowania w scenariuszu szokowym osiągnęła w I kwartale 2011 r. dodatni wynik finansowy, jednak nawet przeznaczenie tych zysków na zwiększenie kapitałów nie zapewniłoby im wystarczającego bufora dla zaabsorbowania potencjalnych strat" - napisano w raporcie.
"Taki szokowy scenariusz oznaczałby drugą falę kryzysu gospodarczego. Problemy dotyczyłyby więc nie tylko polskich banków, ale wszystkich na świecie" - powiedziała Kurtek.
NBP podał, że wyniki symulacji wskazują, iż zdecydowana większość banków komercyjnych posiada wystarczające kapitały, aby bezpiecznie funkcjonować nawet w przypadku wystąpienia, mało prawdopodobnego obecnie, silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego.