Dalszy wzrost gospodarczy w Polsce, powinien przynieść efekt w postaci zmniejszającej w 2011 r. liczby upadłości, która pozostanie jednak do 2012 r. na poziomie wyższym niż przed kryzysem w 2008 r. - ocenia TU Euler Hermes. "Po przejściu przez światowy kryzys bez prawdziwej recesji (1,7 proc. wzrost PKB w 2009), dzięki m.in. stabilności popytu wewnętrznego, Polska odnotowała solidny wzrost w 2010 r (3,8 proc.), dynamizowany dodatkowo ożywieniem eksportu i odnawianiem zapasów, co przyczyniło się do prawie ustabilizowania liczby bankructw (+3 proc. w 2010)" - napisano w komunikacie.
"Prognozy pozostają w miarę korzystne na obecny i 2012 rok, m.in. dzięki inwestycjom publicznym w infrastrukturę, co powinno równoważyć negatywne skutki z oczekiwanego wzrostu inflacji. Przed większym optymizmem powstrzymuje z kolei m.in. to, iż stopa bezrobocia zapewne nie zmniejszy się z wysokiego poziomu odnotowanego w 2009 r." - powiedział, cytowany w komunikacie, Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes.
W komunikacie podano, że dalszy wzrost gospodarczy w tempie ok. 3,5 proc. w latach 2011-2012, powinien przynieść efekt w postaci zmniejszającej się w 2011 r. liczby upadłości (-10 proc. r/r), która pozostanie jednak do 2012 r na poziomie wyższym niż przed kryzysem w 2008 r.
"Znajduje to potwierdzenie także w aktualnych statystykach upadłości: skupiając się dla większej pewności na danych za pierwsze 4 miesiące br. (dane za maj są dopiero są w trakcie publikacji) w porównaniu do analogicznego okresu 2008 roku liczba upadłości jest obecnie większa w skali całego kraju o 45 proc. Przy czym mamy do czynienia ze znacznymi różnicami w odniesieniu do poszczególnych województw - w niektórych z nich sytuacja obecnie jest nawet lepsza niż trzy lata temu (przynajmniej w kwestii liczby upadłości) - m.in. w województwie lubelskim czy śląskim" - napisano.
"W większości województw liczba bankructw jest jednak większa niż w szczycie prosperity przed trzema laty - w niektórych o 30-40 proc. (mazowieckie czy kujawsko-pomorskie), a w innych nawet dwukrotnie lub więcej (m.in. dolnośląskie, łódzkie czy wielkopolskie)" - dodano.