Termin zgłaszania kandydatur na szefa MFW mija w piątek o północy czasu waszyngtońskiego (godz. 6 rano w sobotę czasu polskiego). Pojedynek rozegra się między Francuzką Christine Lagarde, popieraną przez UE, a Meksykaninem Agustinem Carstensem. Trzecim kandydatem jest gubernator Banku Narodowego Kazachstanu Grigorij Marczenko, który jednak sygnalizował, że wycofa się z wyścigu. Praktycznie nie prowadził też żadnej kampanii i wyraził przekonanie, że zwycięstwo Lagarde jest niemal przesądzone.
Francuska minister finansów i szef banku centralnego Meksyku w ostatnim czasie prowadzili intensywną kampanię wyborczą, przekonując do siebie m.in. w Indiach, gdzie złożyli wizyty kolejno po sobie. W tym tygodniu indyjski minister finansów Pranab Mukherjee określił Carstensa jako "kompetentnego człowieka". Z kolei jego rywalka Lagarde uzyskała we wtorek w Delhi zapewnienie, że "jej kandydatura będzie rozważana na podstawie zasług".
Indie do tej pory nie poparły bezpośrednio żadnego z kandydatów, podobnie jak Chiny. Lagarde odwiedziła Pekin w środę i czwartek, a Carstens wybiera się tam 16 czerwca. Kolejne przystanki podróży francuskiej minister obejmują Portugalię, Arabię Saudyjską i Egipt. Swoje podróże Francuzka oceniła na Facebooku i Twitterze, gdzie także prowadziła kampanię, jako "niezwykle owocne i pozytywne".
"Fakt, że jestem Francuzką i Europejką nie może stanowić ani argumentu +za+, ani +przeciw+" - przekonywała. Według niepisanej umowy, Europa i Stany Zjednoczone od 1946 roku dzielą między sobą kierownictwo Międzynarodowego Funuszu Walutowego i Banku Światowego, co wywołuje coraz głośniejszą krytykę krajów rozwijających się.
Unia Afrykańska wydała w tym tygodniu komunikat, podkreślając, że nadszedł "czas, by na czele MFW stanął nie-Europejczyk, a w szczególności Afrykanin". Jednak były minister finansów RPA Trevor Manuel, którego kandydatura pojawiła się na giełdzie nazwisk, w piątek zdementował swój udział w wyścigu. Ocenił jednak, że wybór kolejnego Europejczyka na szefa instytucji byłby bardzo niekorzystny.
Sam Carstens, który stał na czele meksykańskiego resortu finansów, banku centralnego, a także w latach 2003-2006 był człowiekiem numer trzy MFW, oświadczył, że jego kandydatura jest "jest czymś, o co walczyły kraje rozwijające się, i czymś, na rzecz czego trzeba pracować w przyszłości". Uzyskał on poparcie 12 krajów Ameryki Łacińskiej.
Meksykanin ma "większe doświadczenie" w międzynarodowych instytucjach finansowych - ocenił Fred Bergsten, dyrektor waszyngtońskiego Peterson Institute, będącego ośrodkiem badań nad międzynarodową gospodarką.
Z kolei Christine Lagarde, stojąca od czterech lat na czele francuskiego resortu finansów, zdobyła solidne doświadczenie w ramach G20 i strefy euro. Ma zapewnione poparcie siedmiu przedstawicieli Unii Europejskiej w radzie wykonawczej Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Francuzce może zaszkodzić potencjalne śledztwo w sprawie jej roli w tzw. aferze Tapie. Dotyczy ona przyznania w lipcu 2008 roku, na drodze polubownej umowy z udziałem resortu finansów, 285 mln euro odszkodowania biznesmenowi Bernardowi Tapiemu w jego sporze z konsorcjum zarządzającym majątkiem pozostałym po banku Credit Lyonnais, w którym większość udziałów miało państwo. Francuski sąd w piątek przełożył do 8 lipca podjęcie decyzji dotyczącej ewentualnego dochodzenia w tej sprawie. Lagarde odparła, że zwłoka sądu "nie zmienia niczego" w jej sytuacji.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy zamierza przedstawić listę oficjalnych kandydatów na stanowisko dyrektora zarządzającego na początku przyszłego tygodnia, o ile kandydatów będzie najwyżej trzech. Jeśli kandydatów będzie czwórka lub więcej rada wykonawcza MFW, licząca 24 członków, w ciągu tygodnia będzie musiała uzgodnić skróconą, trzyosobową listę kandydatów. Zostaną oni następnie przesłuchani w Waszyngtonie, gdzie znajduje się siedziba Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Nowy dyrektor zarządzający Funduszu ma być znany do 30 czerwca. Zastąpi on Francuza Dominique'a Strauss-Kahna, który podał się do dymisji w atmosferze skandalu seksualnego.