"Polacy wierzą, że starczają one na dłużej, mają lepszy skład, intensywniej pachną, a w dodatku sypie się ich do pralki mniej, a efekt jest taki sam" - pisze "Fakt".
Ci, którzy handlują niemiecką chemią twierdzą, że mają coraz więcej klientów, którzy nie tylko regularnie kupują proszki i płyny do prania, ale całą chemię - szampony, mydła, środki czyszczące.
Jak tłumaczy Anna Oborska, dyrektor z Polskiego Stowarzyszenia Producentów Kosmetyków i Środków Czystości, jedną z cech proszków do prania jest stopień ich skoncentrowania.
W krajach zachodnioeuropejskich proces koncentracji proszków rozpoczął się kilkanaście lat temu, w Polsce, podobnie jak w większości pozostałych krajów Europy Środkowej, dopiero przed kilkoma laty" - mówi ekspert.
"Co to oznacza? Dla zwykłego konsumenta tyle, że na zachodzie można użyć mniej proszku w gramach na jedno pranie niż w Polsce, by efektywność prania była taka sama. Jest to po prostu kwestia odpowiedniego zaprojektowania receptury, która może być inna w każdym kraju. My porównaliśmy ile prań wychodzi z jednego kilograma polskiego, a ile z niemieckiego proszku. Okazało się, że zachodni produkt jest wydajniejszy - jeden kilogram starcza na 13 prań, podczas gdy 1 kilogram polskiego proszku starczy nam na zrobienie 10 prań" - czytamy w "Fakcie".