Stały mechanizm stabilizacyjny dla strefy euro, który zostanie pwołany na mocy paktu dla euro plus, oznacza poważne przesunięcia w już i tak skomplikowanej strukturze władzy w UE. Wspólnotowe instytucje na czele z europarlamentem, Komisją i EBC liczą wręcz, że będzie to zbawienna dla przyszłości Europy okazja do ograniczenia omnipotencji narodowych stolic w tak kluczowych kwestiach jak wydatki publiczne czy podatki.
"Sarkozy i Merkel mogą wyznaczać sobie kierunek reformy strefy euro na plaży w Daeuville, ale to my siedzimy w szczegółach
=mówi nam Sylvie Goulard, francuska europosłanka z frakcji liberalnej (ALDE), która w komisji ds. polityki monetarnej jest jednym ze sprawozdawców.
To z jej komisji wyjdzie w połowie kwietnia ostateczny kształt sześciu regulacji dotyczących wzmocnienia europejskiego zarządzania gospodarczego (European economic governance), które jeszcze przed wakacjami ma zatwierdzić cały parlament. Staną się one wówczas unijnym prawem. Znaczenie tych regulacji jest kluczowe, zawierają te wszystkie przepisy, które można nazwać zębami nowego mechanizmu stabilizacyjnego dla całej strefy euro, np. postanowienia o sposobie narzucania sankcji dla zadłużonych krajów obszaru euro.
Od początku trwających od jesieni prac nad regulacjami trzy najważniejsze wspólnotowe instytucje grają w jednej drużynie. "Musimy ugasić ten kryzys, ale przy okazji chcemy wykorzystać go do wyjęcia kwestii unijnego zarządzania gospodarczego z omnipotencji unijnych rządów" - mówi Elisa Ferreira, portugalska socjalistka z komisji europarlamentu ds. polityki monetarnej. Okazja ku temu jest znakomita. – Kryzys to dowód, że zawiodły unijne rządy narodowe, które nie potrafiły wymusić na członkach dyscypliny budżetowej i nagminnie łamały pakt stabilności i wzrostu – uważa europoseł Zielonych Philippe Lamberts.
Reklama
Jak w praktyce europarlament – przy cichym poparciu KE i EBC – chce zrealizować swój cel? Kluczem ma być metoda małych kroków. Bruksela zapowiada na przykład, że kwestia łamania przez kraj UE paktu stabilności i wzrostu nie będzie już w przyszłości przedmiotem dyskusji za zamkniętymi drzwiami w gronie unijnych liderów. Innym sposobem ma być stałe monitorowanie narodowych budżetów (tzw. semestr europejski) i obserwowanie nie tylko takich wskaźników jak PKB czy dług, ale również przyglądanie się sytuacji na rynku kredytów hipotecznych, bilansom wymiany handlowej wewnątrz UE czy konkurencyjności.