Prace nad ustawą kończy już ekspercka grupa robocza na czele z senatorem Mieczysławem Augustynem z PO. Analizy ekonomiczne przeprowadzają departament analiz strategicznych w kancelarii premiera i naukowcy z SHG. To kolejny krok do budowania systemu opieki nad starszymi po ogłoszonej we wrześniu tzw. zielonej księdze. – Dziś już mamy receptę w postaci ustawy o ubezpieczeniu od ryzyka niesamodzielności, nad którą kończymy pracę – tłumaczy Augustyn. Są one uzgodnione z rządem i posłami.
Czeki opiekuńcze
Rodzina osoby niedołężnej, która chce ją umieścić w domu pomocy społecznej czy domu dziennego pobytu, ma otrzymywać czek opiekuńczy, który sfinansuje budżet. W zależności od stopnia niepełnosprawności ma to być 800 – 1200 zł miesięcznie. Oprócz opieki instytucjonalnej ustawa przewiduje też tzw. opiekę krewniaczą. Członek rodziny, który chciałby opiekować się obłożnie chorym i rezygnowałby z pracy, otrzymałby od państwa czek w takiej samej wysokości. Nie byłaby to gotówka, ale budżet opłaciłby mu składki do ZUS, NFZ i refundował zakup środków sanitarnych i pielęgnacyjnych. Opiekun mógłby też liczyć na „opiekę wytchnieniową” – czyli darmowy pobyt podopiecznego w ośrodku, w czasie gdy on sam ma trwające 2 do 4 tygodni wakacje.
Skąd pieniądze
Jak mówi dr Barbara Więckowska z SGH, a zarazem pracownik departamentu analiz strategicznych w KPRM, projekt nie ma zwiększyć wydatków budżetu, ale lepiej kierować te pieniądze, które wydajemy już na osoby starsze. Przekonuje, że trzeba adresować je tam, gdzie rzeczywiście są potrzebne. – Fundusze należy skonsolidować i stworzyć jeden system – mówi Więckowska.
Problem polega na tym, że taki system pochłaniałby około 10 – 12 mld zł rocznie, a jego koszty byłyby coraz wyższe. Obecnie na takie świadczenie mogłoby liczyć około miliona Polaków. W 2030 r. – 2,5 mln.
Mieczysław Augustyn przekonuje, że ponad 4 mld zł pochodziłyby z wypłacanego obecnie wszystkim osobom po 75. roku życia dodatku pielęgnacyjnego, a dodatkowe kilkaset milionów złotych ze świadczenia pielęgnacyjnego adresowanego głównie do niepełnosprawnych dzieci. Nie mówi jednak o odbieraniu im od razu prawa do tych świadczeń, tylko o ich nieprzyznawaniu dla nowych osób. Nie wiadomo więc, skąd pochodziłyby pieniądze na okres przejściowy i skąd wziąć tę całą kwotę.
Magdalena Kochan, wiceszefowa sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny z PO, zapewnia, że propozycje ustawy przygotowywanej przez senatora Augustyna wymagają uzgodnienia z rządem. – Podpisuję się pod nimi rękami i nogami. To oczywiste, że lepiej jest zapewnić chorym opiekę w domu, bo to tańsze i lepsze. Kłopot mamy tylko z okresem przejściowym, bo wtedy wydatki będą musiały wzrosnąć – dodaje.
Opozycja jest sceptyczna, ale nie mówi „nie”: – Słowo „bon” kojarzy mi się z utopią, która nigdy nie wejdzie w życie. Ale rozsądne rozwiązania poprzemy – dodaje Bolesław Piecha z PiS.