W miniony weekend zabrakło cukru w sklepach największych sieci spożywczych. Pustkami świeciły półki m.in. w Carrefourze i Tesco. Na próżno było też szukać cukru w osiedlowych marketach m.in. na warszawskim Mokotowie. Klienci dopytywali o kolejne dostawy, jakby zaraz miała wybuchnąć wojna. Ale to tylko pierwsze sygnały mówiące o kończących się ogólnopolskich zapasach.
"Braki wynikają z tego, że cukrownie nie nadążają z produkcją" - wyjaśnia Maria Cieślikowska, dyrektor ds. PR i komunikacji zewnętrznej w Carrefour Polska. Jak twierdzi, jej firma zwróciła się już z zapytaniem do Francji o możliwość importu cukru do Polski, jeśli nasi dostawcy nie dadzą rady. A im bardziej cukru nie ma, tym klienci są go bardziej spragnieni. I kupują na zapas, ile mogą. "Sprzedaż wzrosła w ostatnim czasie czterokrotnie" - wyjaśnia Jacek Spychała z Żabki Polska.
Panikę podsycają wprowadzane przez sieci reglamentacje: w Carrefourze można jednorazowo kupić 10 kg cukru, czyli o połowę mniej niż jeszcze kilka tygodni temu. W Auchan limit na osobę wynosi 5 kg. Najbardziej liberalne jest Tesco, które pozwala kupować do 30 kg. Ale limit wkrótce się zmniejszy. "Chcemy zapobiec wykupywaniu cukru przez hurtowników" - tłumaczy Michał Sikora z Tesco Polska.
Reklama
Szczególnie że w hurtowniach zapasy też powoli topnieją. W białostockim oddziale Tradis ostatnia dostawa tego produktu rozeszła się w zaledwie kilka godzin. "Popyt zwiększył się w ostatnim tygodniu o 200 proc. Mamy zapasy na co najwyżej 2 – 3 dni" - mówi Krzysztof Suśniak, dyrektor handlowy hurtowni Bag-Pol Dystrybucja.
Reklama
Dlatego i one wprowadzają reglamentacje. Np. Bag-Pol dostarcza go tylko stałym partnerom. Obecnie w Tesco kilogram cukru kosztuje 4,09 zł. Przed weekendem było to 3,79 zł. W małych sklepach spożywczych cena dochodzi do 5 zł za kilogram. A będzie drożej, bo cena rośnie u producentów. "Mamy sygnały, że za nową partię dostawy przyjdzie nam zapłacić 4,50 – 4,60 zł za 1 kg zamiast 4,20. Po uwzględnieniu marży przez sklep cena przekroczy na pewno 5 zł" - mówi Suśniak.
Zdaniem osób zajmujących się branżą to hurtownicy sztucznie windują ceny, widząc rosnący popyt. Na światowych giełdach cena cukru powoli wyhamowuje: 2 lutego za tonę trzeba było płacić 820 dol. Dziś jest to 751 dol. "W cukrowniach w Polsce także ten produkt jest dostępny" - tłumaczy Marcin Mucha z Polskiego Związku Cukru. A Aleksandra Paulska, rzecznik prasowy Krajowej Spółki Cukrowej, zapewnia, że w magazynach są jeszcze zapasy na poziomie ubiegłego roku.
Gdzie jest więc cukier pogrzebany? Analitycy rynku zwracają uwagę, że w tym roku mamy po prostu apogeum cukrowej histerii, która zaczęła się od reformy rynku cukrowego po naszym wejściu do UE. Wówczas ustalono dla naszego kraju kwotę produkcyjną wynosząca ok. 1,4 mln ton cukru, która jest za niska w stosunku do faktycznego popytu na ten produkt wynoszącego ok. 1,6 mln ton. Od tej pory co roku pojawiały się sygnały, że cukru może zabraknąć. Dotąd jednak rynek reagował spokojnie. Ale obecnie nałożyło się na siebie kilka czynników, m.in. klęski suszy i idące za nimi niedobory cukru w krajach, które dotąd go eksportowały (np. we Francji, w Niemczech czy Brazylii).