>>>Sam rozlicz się z fiskusem. Ten program ci pomoże

Inwestorzy na całym świecie z przerażeniem patrzą na to, co dzieje się w Chinach. Choć gospodarka rozwija się w szybkim tempie, a państwo ma gigantyczne rezerwy walutowe, to jednak na wewnętrznym rynku pojawiło się potężne zagrożenie. To bańka kredytowa na mieszkania, która cały czas rośnie. Według ekonomistów, przepytanych przez agencję Bloomberga, ta bańka pęknie w ciągu najbliższych pięciu lat.

Reklama

"Nie ma wątpliwości, że spekulanci nakręcają bańkę kredytową" - ostrzega Stanislav Panis, ekspert ds. walut ze słowackiej firmy TRIM Broker. Porównuje on sytuację w Chinach do o, co działo się w USA tuż przed wybuchem wielkiego kryzysu dwa lata temu. Choć to, co zdarzy się w Pekinie wywoła jeszcze większą katastrofę.

Na szczęście dla świata, w przeciwieństwie do rządów w USA czy Europie Pekin chorobę zauważył i sięga po lekarstwo. Jest jednak ono równie gorzkie i bolesne co choroba. Rząd ma tylko jedną receptę na kryzys - schładzanie gospodarki. Jak tłumaczy doradca banku centralnego Chin Li Daokui, dzięki schłodzeniu gospodarki i ostrej walki z inflacją uda się uniknąć "twardego lądowania".

Co jednak oznacza to dla świata? "Jeśli bank centralny Chin obniży wzrost PKB do 7 procent lub niżej, to cały świat pogrąży się w recesji" - ostrzega Suresh Raghavan ekonomista z banku w Houston. Do tego eksperci przypominają, że władze w Pekinie nie muszą liczyć sięopinią publiczną, czy wynikami wyborów, więc nie będą miały żadnych zahamowań w sięgnięciu po najbardziej brutalne i efektywne metody walki z kryzysem i spekulantami po jakie zachodnie demokracje nigdy nie odważyłyby się sięgnąć.