"Konsumpcja wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, jednak spadają inwestycje i eksport chińskich towarów" - wyjaśnia portalowi marketwatch.com Dong Tao, główny ekonomista ds.Azji w banku Credit Suisse. Według niego to dowód na to, że Pekin udanie schłodził gospodarkę, po szaleńczym trzecim kwartale.
Bank centralny Chin robił wszystko, by tylko powstrzymać kraj przed kryzysem. Dlatego podniesiono stopy procentowe, zaostrzono przyznawanie kredytów, czy też zwiększono obowiązkowe rezerwy banków. Do tego, jak twierdzą analitycy, w 2011 władze dalej będą schładzać gospodarkę. Przewidują więc spadek PKB z 10,1 proc. do 9,2 proc.