2011 r. chcemy nazwać w górnictwie rokiem prywatyzacji - zapowiedziała w listopadzie odpowiedzialna w resorcie gospodarki za górnictwo wiceminister Joanna Strzelec-Łobodzińska. Resort w ostatnich miesiącach deklarował chęć sprywatyzowania w przyszłym roku m.in. Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Węglokoksu.
Zdaniem ekspertów, jakiekolwiek przeszkody w procesach prywatyzacyjnych prowadzonych w ważnym roku wyborczym mogą jednak spowodować wstrzymanie decyzji. Byłoby to - ich zdaniem - szkodliwe dla branży, odcięłoby ją bowiem od realnego źródła pieniędzy na niezbędne inwestycje.
W ostatnich miesiącach spowolnione wcześniej przez kryzys przygotowania do prywatyzacji śląskich spółek węglowych nabrały tempa. Jednym z czynników jest tu prawdopodobnie - obok odbicia branży po kryzysie - sukces podlubelskiej Bogdanki, która po wprowadzeniu na warszawską giełdę w całości trafiła w ręce prywatnych inwestorów.
Najbliższa prywatyzacji wydaje się najbogatsza z górniczych firm, osiągająca w mijającym roku najlepsze wyniki, wydobywająca głównie węgiel koksowy Jastrzębska Spółka Węglowa. JSW w ramach planowanej częściowej prywatyzacji spodziewa się pozyskać z giełdy ok. 3,5 mld zł na realizację kluczowych przedsięwzięć. Władze spółki zapowiadają, że będą gotowe do debiutu w połowie roku; w ostatnim czasie wyrażały też zainteresowanie "powiązaniem" firmy z Bogdanką.
Niejasna jest na razie kwestia sposobu sprywatyzowania Katowickiego Holdingu Węglowego. Początkowo zakładano, że holding wejdzie na giełdę samodzielnie. W listopadzie Strzelec-Łobodzińska poinformowała jednak, że resort planuje na połowę 2011 r. debiut giełdowy eksportującego węgiel spółki Węglokoksu, poprzez którą - być może - nastąpi pośrednia prywatyzacja KHW.
Według prezesa Węglokoksu Jerzego Podsiadły, najlepszym rozwiązaniem w takim wariancie byłoby najpierw podniesienie kapitału Węglokoksu poprzez przejęcie większości akcji Holdingu (co mogłoby nastąpić już w kwietniu), a następnie sprywatyzowanie całej tej struktury poprzez giełdę - jako grupy pod szyldem Węglokoksu.
Wypowiedzi przedstawicieli władz Holdingu nie są w tej sprawie jednoznaczne. Prezes spółki Roman Łój 21 grudnia powiedział dziennikarzom, że Holding nie będzie w stanie wejść samodzielnie na giełdę w 2011 r. Ocenił, że mogłoby do tego dojść w 2012 r., jeśli do tego czasu znacząco poprawiłaby się kondycja firmy. Holding poszukuje też innych źródeł finansowania.
W opinii Łoja, zapowiadane przez resort gospodarki wniesienie części akcji KHW do Węglokoksu wydaje się prawdopodobne, choć nieprzesądzone. Jego zdaniem, takie rozwiązanie mogłoby umożliwić przeznaczenie części wolnych środków Węglokoksu na inwestycje KHW, wymagałoby jednak jeszcze przeprowadzenia analiz wykazujących konkretne korzyści dla Holdingu. Ewentualny mariaż KHW z Węglokoksem prawdopodobnie opóźniłby prywatyzację samego Węglokoksu - spółka ta bowiem po wniesieniu akcji KHW wymagałaby przed wejściem na giełdę powtórnej wyceny.
Plany prywatyzacyjne nie dotyczą na razie największej górniczej spółki w Polsce i Europie - Kompanii Węglowej. Choć w przyszłości także ta firma ma być prywatyzowana, obecnie wciąż boryka się z długami z przeszłości i trudną sytuacją bieżącą. W przyszłym roku Kompania ma wnieść jedynie jeden ze swoich zakładów, kopalnię Bolesław Śmiały, do częściowo sprywatyzowanego już, współnależącego do grupy Tauron - Południowego Koncernu Węglowego. Po tym kroku Tauron zamierza z kolei odkupić od Kompanii wszystkie akcje Koncernu, by pozostać jego jedynym właścicielem.
W mijającym roku dokonano już innej spodziewanej od lat zmiany własnościowej - sprzedaży należącej do Kompanii Węglowej kopalni Silesia. Formalnie nie była to prywatyzacja, a sprzedaż części przedsiębiorstwa, w rzeczywistości jednak samodzielna niegdyś kopalnia trafiła, przy poparciu załogi i związków zawodowych, w prywatne ręce - spółki pracowniczej z udziałem czeskiego Holdingu Energetycznego i Przemysłowego.
Od ośmiu lat natomiast w polskim górnictwie węgiel wydobywa inna prywatna kopalnia - niewielki Siltech w Zabrzu. Zakład powstał na bazie części infrastruktury zlikwidowanej wcześniej zabrzańskiej kopalni Pstrowski. W odniesieniu do innych śląskich kopalń to bardzo mała firma - wydobywa ponad 200 tys. ton węgla rocznie i zatrudnia ponad 200 osób, wielokrotnie mniej od średnich kopalń.
Duża część ekspertów górnictwa popiera prywatyzację branży, przy dopełnieniu dwóch zastrzeżeń - zachowania kontrolnych pakietów górniczych spółek przez Skarb Państwa oraz akceptacji górniczych załóg. Jak dotąd wszystkie plany zakładają spełnienie tego pierwszego warunku. W KHW załoga zgodziła się już na częściową prywatyzację w referendum - w 2007 r.
W JSW takiego referendum dotąd nie było. Zarząd spółki zapewnia, że przekształcenia będą dla pracowników korzystne: zyskają oni gwarancję pewnych i stabilnych miejsc pracy; prócz tego część z nich otrzyma akcje, a ci, którym one nie przysługują - inna rekompensatę wynikającą z przygotowanego pakietu prywatyzacyjnego.
B. prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Buchwald ostrzega jednak, że prywatyzacja - jako jedyna możliwa droga do pozyskania przez górnictwo środków na inwestycje - wymaga m.in. dialogu ze wszystkimi zainteresowanymi stronami. "Widząc zaangażowanie w tym temacie kierownictwa JSW mógłbym odnieść wrażenie, że wszystko jest w sposób profesjonalny prowadzone. Założenia do projektu prywatyzacyjnego grupy Jastrzębskiej można ocenić pozytywnie. Chciałbym jednak przypomnieć, że umiejętność przeprowadzenia tak ważnego procesu prywatyzacyjnego to umiejętność porozumiewania się i doprowadzenia do konsensusu - tę umiejętność do perfekcji opanowali Czesi" - powiedział PAP Buchwald.
Do kwestii odniósł się w listopadzie wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak, który wskazał m.in., że w JSW trwa dialog społeczny na ten temat. "Ważne byłoby uzyskanie akceptacji pracowników na tego typu projekt. To nie jest zupełnie i absolutnie niezbędne, ale byłoby to bardzo pożądane, żeby tego typu procesy były uzgodnione z osobami kluczowymi dla ich powodzenia" - powiedział.
Zdaniem Buchwalda, obecnie, po wielu lepszych latach w tej branży oraz późniejszym kryzysie, znów nadchodzi dobra koniunktura na prywatyzację. Jednak, choć dobre projekty prywatyzacyjne są podstawą, umiejętność prowadzenia rozmów ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, jest drugą częścią sukcesu. "Bez jednego i drugiego rok 2011, głośno odtrąbiony przez Ministerstwo Gospodarki rokiem prywatyzacji, może po prostu nie wypalić. Nieszczęście polega na tym, że przyszły rok jest bardzo ważnym rokiem wyborczym i przy jakichkolwiek zawirowaniach i niejasnościach nikt nie zdecyduje się podjąć ostatecznej decyzji, a byłoby to z wielką szkodą dla tej branży" - ocenił.
Również cytowany w czwartek przez portal wnp.pl ekspert spraw śląskich, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego prof. Marek Szczepański pytany o perspektywę prywatyzacji przedsiębiorstw górniczych poprzez giełdę w 2011 r. zwrócił uwagę na zbliżające się wybory parlamentarne. "Spokój w górnictwie oznacza komfort rządzenia i komfort spokojnego przygotowania się do wyborów" - zaznaczył. Podkreślił, że proces prywatyzacji oznacza konieczność podjęcia decyzji oraz wysiłek natury prawnej; jednocześnie kwestie wycen spółek, czy porozumienia ze stroną społeczną wymagają czasu. "Strategia wyborcza będzie taka, by eksponować jakieś osiągnięcia, a nie podejmować trudnych tematów, jak choćby prywatyzacja górnictwa. Nie sądzę więc, by w 2011 r. doszło do przełomu w górnictwie. Natomiast już po wyborach powinny zostać podjęte istotne decyzje dla gospodarki i państwa, również te dotyczące górnictwa" - powiedział.