Najpóźniej w połowie 2011 r. Ministerstwo Infrastruktury ogłosi przetarg na wybór firm, które z własnych pieniędzy wybudują odcinek autostrady A1 pomiędzy Tuszynem a Pyrzowicami. Wyłożyć będą musiały ok. 5 mld zł, ale ta inwestycja ma im się zwrócić – będą bowiem mogły przez kilkadziesiąt lat czerpać zyski z opłat pobieranych od kierowców za przejazd 140-kilometrowym etapem drogi.
Resort infrastruktury przyznaje, że właśnie prowadzi szczegółowe analizy dotyczące sposobu finansowania partnera prywatnego. – Podstawowy warunek, jaki musi spełniać przygotowywany model, to brak wpływu na deficyt i tym samym dług sektora finansów publicznych – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu.
Trasa z Tuszyna do Pyrzowic to brakujący element autostrady A1, która ma połączyć Gdańsk z Czechami. Pozostałe odcinki trasy już zostały oddane do ruchu lub są aktualnie w budowie i zostaną dokończone najpóźniej w 2012 roku. Rząd załata 140-km autostradową „dziurę” w środku Polski najwcześniej w 2014 roku. Ale już w styczniu przyszłego roku rozpocznie się projektowanie nowego odcinka – właśnie trwa przetarg na wykonawcę projektu. – Pod koniec 2011 r. całą trasę z Tuszyna do Pyrzowic będziemy mieli już zaprojektowaną – zapewnia Lech Witecki, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Największą niewiadomą jest to, czy zainteresowanym firmom uda się zebrać pieniądze potrzebne do zrealizowania inwestycji. Rząd twierdzi, że nie powinny mieć z tym problemu. – Informacje płynące z rynku świadczą o tym, że panuje na nim bardzo duży głód inwestycji infrastrukturalnych – mówi Lech Witecki. Potwierdzają to eksperci. – Ostatnio zwraca się do nas coraz więcej inwestorów z pytaniem o możliwość zaangażowania w duże projekty – mówi Wadim Kurpias, ekspert kancelarii Cameron McKenna.
Reklama
Rząd już raz chciał oddać autostradę A1 w prywatne ręce. Jednak rok temu projekt upadł, bo komercyjne banki postawiły zainteresowanym firmom wygórowane wymagania. Powód – rząd całym ryzykiem powodzenia inwestycji obarczył inwestora. Tym razem 500 mln euro do budowy A1 dołożyć chce Europejski Bank Inwestycyjny, który oferuje najtańsze kredyty na rynku.
W Polsce autostrady buduje się na dwa sposoby
1. Inwestycje realizuje GDDKiA, płacąc pieniędzmi z budżetu państwa lub środkami ze sprzedaży obligacji drogowych, czyli papierów emitowanych przez Krajowy Fundusz Drogowy.
2. Drogi budują prywatni koncesjonariusze. Tak jest w przypadku A1 z Gdańska do Torunia (Gdańsk Transport Company) oraz A2 z Konina do Świecka (Autostrada Wielkopolska).
Prywatni inwestorzy finansują budowę z własnych środków, lecz później przez okres ok. 30 lat zarządzają autostradą za opłatą. Najchętniej chcieliby otrzymywać wynagrodzenie w formie opłaty za dostępność, która nie jest powiązana z natężeniem ruchu.
Na taki model niechętnie jednak przystaje państwo, bowiem jest on korzystny dla niego tylko pod warunkiem, że ustalone stawki są pokrywane przez wpływy z przejazdów taką autostradą.
Natomiast znacznie chętniej do takich inwestycji dokładają komercyjne instytucje finansowe, ponieważ niezależnie od ruchu na autostradzie mają zapewnioną spłatę zaciągniętych przez koncesjonariusza pożyczek.