Policja zatrzymała naczelnika poczty w niewielkim Sypniewie koło Więcborka (woj. kujawsko-pomorskie); prokuratura zarzuca mu oszustwa. Mężczyzna przyjmował prywatne pożyczki obiecując 20 proc. zysku, ale system szybko się załamał i pieniądze przepadły."Bankowa" działalność naczelnika wydała się w październiku przy okazji kontroli zarządzonej w jego urzędzie. Okazało się, że 58-letni Zygmunt S. od dłuższego czasu przyjmował od mieszkańców gminy Łobżenica "prywatne" pożyczki, obiecując 20-proc. odsetek rocznie z tytułu tych "lokat".
Mężczyzna tłumaczył oszukanym, że wysokie odsetki są realne, ponieważ on, jako pracownik poczty, ma możliwość korzystnego lokowania pieniędzy w należącym do poczty banku. Klienci ufnie podchodzili do oferty, ponieważ naczelnik pracował w Sypniewie od wielu lat i cieszył się nieposzlakowaną opinią.
Pierwsze osoby, które skorzystały z oferty odzyskały nawet swoje wpłaty i odsetki, ale z czasem pieniędzy zaczęło brakować i system się załamał. Zygmunt S. został zatrzymany przez policję, a ustalaniem, co stało się z "lokatami" zajęła się prokuratura.
Jak poinformował Krzysztof Zhielke, szef prokuratury w Tucholi, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie, obrotnemu pocztowcowi postawiono zarzut doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem mieszkańców gminy Łobżenica.
Dotychczas klienci "banku" zgłosili utratę kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale niemal każdego dnia zgłaszają się kolejni poszkodowani. Wszyscy mają pokwitowania wystawione przez Zygmunta S., ale szanse na odzyskanie od niego "lokat" są niewielkie.