Rząd dzisiaj zajmie się opcjami walutowymi - czyli umowami, które kosztowały polskie firmy miliardy złotych. Zapowiada się ostre starcie. Po jednej stronie wicepremier Waldemar Pawlak, który uważa, że państwo ma prawo unieważnić niekorzystne dla firm kontrakty. Po drugiej resorty sprawiedliwości, finansów i rozwoju regionalnego: "Pomysłów Pawlaka nie da się zrealizować" - mówią ich przedstawiciele.

Reklama

Podobnego zdanie są bankowcy. Oni porównują przedsiębiorców, którzy stracili na opcjach, do pokerzystów. Gdy na opcjach zarabiali, wszystko było w porządku - przekonuje Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich.

DZIENNIK dotarł do właścicieli małych i średnich firm. Wszyscy twierdzą, że zostali wykorzystani przez bankowych doraców.

"Gdy złoty był bardzo mocny, bankowcy usilnie namawiali do zainwestowania w opcje walutowe.>Dlaczego państwo nie zabezpieczacie się przed wahaniami kursu, mamy taki fajny produkt<, pytała mnie opiekunka mojego rachunku" - wspomina Krzysztof W.

Reklama

"Dostawałem z banku prognozy, że złoty będzie jeszcze silniejszy. Uwierzyłem bankowym analitykom" - mówi Sławomir C., który zatrudnia kilkanaście osób.

Opcja walutowa to swoisty zakład firmy na przykład z bankiem. Oba podmioty obstawiają, czy kurs złotówki względem walut umocni się, czy osłabnie. Kto trafi, ten wygrywa, kto przegra, ten płaci różnicę kursu. Jednak przedsiębiorcy twierdzą, że banki nie mówiły im całej prawdy. "Jeśli pani Kasia z banku, z którą przyjaźnię się od lat, mówiła, że to świetna transakcja, bo zabezpiecza mnie przed umacnianiem się złotówki, to jej po prostu wierzyłem" - mówi Tadeusz K.

Kiedy wartość złotego zaczęła spadać, do firm zaczęły przychodzić wezwania do zapłaty.

Reklama

"Bank wyjaśniał, że >ujemna ekspozycja transakcji przewyższa kwotę progową<. Dla nas było to zupełnie niezrozumiałe. Pierwszego dnia przyszło wezwanie na 1,2 miliona złotych, drugiego na 600 tysięcy, trzeciego na 2 miliony" - opowiada Adam K., właściciel firmy produkującej elementy z tworzyw sztucznych na eksport.

"W listopadzie bank wystawił nam rachunek: kilkanaście milionów złotych. To dla nas koszt nie do udźwignięcia" - przyznaje Jerzy L.

"Firma działa nadal, ale nie widzę przed nią perspektyw. Bank przyciska mnie do muru. Nigdy nie przypuszczałem, że znajdę się w takiej sytuacji. Bank był dla mnie zawsze instytucją zaufania publicznego" - dodaje Krzysztof W.

Ile firm jest w podobnej sytuacji? Według niektórych szacunków w opcje mogło zainwestować nawet 10 tysięcy przedsiębiorstw. Pierwsze już ogłosiły upadłość. Straty mogą sięgać od kilku do kilkudziesięciu miliardów złotych.