W sumie pracę ma stracić aż 15 tysięcy osób - pisze "Polska". Na początku masowe zwolnienia nie poprawią jakości obsługi klienta. Zanim w sortowniach pojawią się elektroniczne podajniki, w placówkach automaty do odbioru przesyłek, a w biurach programy komputerowe do śledzenia paczek, na pocztach wydłużą się kolejki - przewiduje gazeta.
Zarząd Poczty Polskiej twierdzi, że zwolnienia są niezbędne, bo jeśli ich nie będzie, firma nie utrzyma się na rynku. Gigant czuje na karku oddech konkurencji. A ta urośnie jeszcze bardziej w siłę, gdy w 2013 roku przestanie obowiązywać monopol na niektóre usługi pocztowe.
>>>Jak pogorszyła się jakość usług pocztowych i o ile te usługi zdrożały
Tymczasem - jak zauważa "Polska" - w tym roku Poczta zakończy rok ze stratą 270 milionów złotych. Do tej pory zarząd firmy nie mógł ciąć kosztów i wprowadzać nowinek technicznych. Związki zawodowe wywalczyły bowiem gwarancje zatrudnienia i finansowanie z oszczędności podwyżek.
Teraz ma się to zmienić, bo niedługo wygasa porozumienie dyrekcji Poczty Polskiej ze związkowcami. 100-tysięczna pracownicza kadra będzie odchudzona, a nadwyżki sfinansują zmiany w firmie. Jedną z nich - co jest ciekawostką - ma być to, że w placówkach będzie można kupić... jedzenie.