Wejście w życie układu z Schengen sprawiło, że przeniesienie działalności gospodarczej jest znacznie prostsze. Według danych jednej z czeskich wywiadowni handlowych w Czechach działa 700 spółek prawa handlowego, w których udział kapitału polskiego wynosi minimum 25 proc.
"Zainteresowanie Polaków uruchomieniem działalności gospodarczej w Czechach jest bardzo duże. Tygodniowo otrzymujemy kilka pytań w tej sprawie. Dotyczy to głównie branży budowlanej, ale nie tylko" - mówi aplikant radcowski Tomasz Gruszka z cieszyńskiej kancelarii, która pomaga Polakom w uruchamianiu własnego biznesu w Czechach.
Powody są dwa: tam są bardziej liberalne wymogi przy zakładaniu firm i niższe podatki. Zarejestrowanie firmy w Polsce trwa wedle przepisów 30 dni, a w niektórych przypadkach i dłużej, tymczasem w Czechach można to zrobić w dwa tygodnie, a w praktyce nawet w ciągu trzech, czterech dni. Z kolei zakładając w Polsce spółkę z o.o., trzeba kapitał założycielski w wysokości minimum 50 tys. zł wpłacić przed rejestracją. U południowych sąsiadów wynosi on 200 tys. koron (ok. 14 tys. zł) i połowę tej kwoty można wpłacić przed rejestracją, resztę do pięciu lat.
Natalia Suska, prezes firmy Interplast z siedzibą w czeskim Brnie, która zajmuje się handlem materiałami budowlanymi, nie żałuje decyzji o otwarciu działalności w Czechach. "Już sam VAT na materiały budowlane w Czechach wynosi 19 proc., a Polsce 22 proc." - mówi Suska.
Na Słowacji płaci się np. mniejszy podatek od nieruchomości. Za budynek o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych opłata roczna wynosi ok. 2ľ3 tys. zł, u nas to jakieś 18 tys. Prócz tego działalność można łatwo zawiesić i odwiesić, a podatek VAT płaci się co trzy miesiące.
Ile na odpływie polskich przedsiębiorców do Czech czy na Słowację traci polski budżet? W biurze prasowym Ministerstwa Finansów powiedziano nam, że nie posiadają takich danych. "Jest wolny rynek, panuje swobodny przepływ towarów i usług" - usłyszeliśmy w resorcie.