Prezes Ustronianki dogadał się z jednym z pracowników marketu Kaufland. Od kilku lat płacił mu łapówki, w zamian za co butelki z jego produktem trafiały na półki marketu - pisze "Gazeta Wrocławska". Na trop tego procederu wpadli policjanci i po żmudnym śledztwie szefa firmy zamknęli. Trafił do aresztu, choć sąd wyznaczył kaucję w wysokości 400 tysięcy złotych.
Zarząd Kauflandu twierdzi, że współpracował z policją, by łapówkowiczów wytropić. "Nie pochwalamy takich praktyk. Udowodnienie naszemu pracownikowi korupcji to powód do natychmiastowego zwolnienia" - mówi "Gazecie Wrocławskiej" Aleksandra Michalik z sieci Kaufland.