Jej działania przyniosły młodemu państwu rozgłos i respekt w ówczesnej Europie. W 2025 r., kiedy wobec zagrożenia ze Wschodu próbujemy ponownie uczynić z naszego kraju potęgę także wojskową, tamte odległe doświadczenia noszą wiele ponadczasowych cech, do których warto się odwołać. Tym bardziej że kiedy patrzy się na mapy Polski w czasach Bolesława Chrobrego, uderzające jest podobieństwo jej granic do tych, jakie nasz kraj ma od 1945 r.

W czasach Chrobrego państwo zajmowało ok. 250 tys. km kw. i stało się potęgą, która była w stanie toczyć długotrwałą i wyniszczającą, ale ostatecznie zwycięską wojnę z Niemcami rządzonymi przez cesarza Henryka II. Wcześniej Chrobry interweniował w Pradze, co omal nie skończyło się przyłączeniem Czech do jego państwa. Później wyprawił się także na Ruś Kijowską, i to bardzo krótko po zakończeniu pokojem w Budziszynie wojny z Niemcami. Polska jeszcze przed formalną koronacją Chrobrego stała się regionalnym mocarstwem.

Wojowie zawodowi

Rozstrzygające znaczenie dla osiągnięcia tego statusu i sukcesów militarnych miały siły zbrojne.

Reklama

Ich podstawową, najbardziej mobilną i doświadczoną częścią była drużyna książęca, formacja, którą utrzymywał już Mieszko I. W czasach panowania jego syna drużyna była wojskiem zawodowym, któremu władca wypłacał żołd, zapewniał utrzymanie, uzbrojenie i wyposażenie.

W skład wojska wchodzili głównie Słowianie, ale również obcy najemnicy. Już w czasach Mieszka I załogę grodową na Ostrowie Lednickim stanowili Wikingowie. W wyprawie kijowskiej drużynę Chrobrego wspierali Pieczyngowie. Militarnie polski władca mógł liczyć także na uchodźców z ościennych państw i ich oddziały przyboczne. Należał do nich np. Sobiesław, brat św. Wojciecha. Sojusznikiem Bolesława Chrobrego był przez 10 lat i poległ w Pradze, kiedy osłaniał odwrót polskiego władcy znad Wełtawy.

Drużyna Bolesława Chrobrego składała się z jazdy i piechoty, czyli tarczowników. Gall Anonim twierdził, że jazda liczyła 3 tys. żołnierzy, a piechota nawet 13 tys. żołnierzy. Według kronikarza mieli oni być rozmieszczeni w grodach: w Poznaniu, Gnieźnie, we Włocławku i w Gieczu. Specjaliści twierdzą, że Chrobry dysponował także specjalnymi oddziałami, które zajmowały się budową i obsługą machin oblężniczych czy budową przepraw.

Reklama

Wojsko to było zdyscyplinowane. Za niesubordynację czy zdradę wojownicy podlegali systemowi kar, ze śmiercią włącznie. Co nie znaczy, że wojowie Chrobrego nie brali udziału w łupiestwach na zajmowanych terenach. Niektórzy historycy twierdzą nawet, że jednym z motywów, jakim władca kierował się, podejmując interwencję na Rusi Kijowskiej, była chęć zapewniana wojsku, wyczerpanemu długotrwałym konfliktem z Niemcami Henryka II, bogatych i łatwych łupów na Wschodzie.

Podstawę uzbrojenia ofensywnego wojów stanowiły miecze, włócznie, proce i łuki. Zasięg wystrzeliwanych z nich strzał sięgał nawet 250 m, choć najskuteczniejszy ostrzał był znacznie krótszy (50–60 m). Wojów ochraniały tarcze, hełmy i zbroje w postaci kolczug.

Zawodowa drużyna stanowiła podstawę siły uderzeniowej, jaką dysponował Bolesław Chrobry. Mógł jednak polegać także na chłopskim pospolitym ruszeniu, którego znaczenie było widoczne szczególnie podczas obronnych wojen z Niemcami. Poddani króla byli obciążani różnymi daninami i innymi obciążeniami na rzecz wojska.

Polska ambitna

Historycy podkreślają, że państwo Chrobrego stało się dla Polaków na kolejne stulecia wzorem państwa potężnego, ambitnego i skutecznego, do którego Polacy odwoływali się kiedy ich ojczyzna była słaba, rozdzierana konfliktami wewnętrznymi, dzielona między zaborców. W kategoriach dumy narodowej z Polską X–XI-wieczną mogła konkurować dopiero ta rządzona przez Jagiellonów.

Tysiąc lat po koronacji Bolesława Chrobrego dociera do nas ze specjalną mocą przekonanie, że Polska musi być silna, aby była bezpieczna. Dzisiaj celem nie jest oczywiście budowanie tej siły po to, by toczyć agresywne konflikty z sąsiadami. Problemem była jednak nietrwałość podbojów, które dodatkowo wyczerpywały zasoby państwa i jego ludności. Napięcia społeczne, do jakich to prowadziło, sprawiły, że po śmierci Chrobrego militarna siła Polski szybko się załamała, co trwało kilka stuleci. Z jego czasów pozostało nam jednak podzielane dziś powszechnie przekonanie, że musimy mieć armię jak wtedy doskonale zorganizowaną, lojalną wobec państwa i jego przywództwa, świetnie wyposażoną, dającą społeczeństwu dumę i poczucie choćby względnego bezpieczeństwa.

Nasze pokolenie żyje obawą przed Putinem. Odegnać te lęki może wiara w swoje siły zbrojne. Zawodowe, ale wspierane w razie potrzeby przez dzisiejszą formę pospolitego ruszenia i społeczeństwo gotowe na ponoszenie ciężarów, jakie budowie i utrzymaniu silnej armii muszą towarzyszyć. Ponadczasowych wzorców organizacji sił zbrojnych dostarczył Bolesław Chrobry. Polska obejmuje dzisiaj terytoria niemal te same co państwa tego króla. On jednak nie miał za wschodnią granicą Rosji w wersji nuklearnego mocarstwa. Do jego dziedzictwa musimy więc dołożyć trwałe i realne sojusze ze światowymi potęgami i z sąsiadami, którzy chcą – jak my – żyć w pokoju.

Marek Bartosik
fot. materiały prasowe