31 października przypada Światowy Dzień Oszczędzania. Czy Polacy potrafią oszczędzać?
Oszczędności Polaków rosną. Ale jeśli porównamy się do innych krajów Unii Europejskiej, nie jest już tak dobrze. W Polsce stopa oszczędności, a więc procent dochodu rozporządzalnego, który jest przeznaczony do odkładania wynosi około 5 procent. Tymczasem w krajach Unii stanowi on średnio 15 proc., a w państwach najbardziej rozwiniętych gospodarczo, np. w Niemczech czy Szwecji, jest to nawet powyżej 20 proc. Nam bliżej jest do Grecji, która ma ujemną stopę oszczędzania. Wynika to z wielu czynników, m.in. z poziomu rozwoju gospodarczego. Im silniejsza jest gospodarka, im wyższe dochody, im społeczeństwo jest bardziej zaspokojone konsumpcyjnie, tym więcej ludzie oszczędzają. Kolejny aspekt to wiedza i doświadczenie ekonomiczne, które są u nas jeszcze niewielkie. A w ostatnich latach oszczędzanie utrudnia inflacja, bo zmniejsza siłę nabywczą oszczędności.
Jak zacząć oszczędzać?
Przede wszystkim – im wcześniej, tym lepiej. Nawet małe kwoty oszczędzane regularnie przez dłuższy czas, mogą pozwolić zgromadzić pokaźną sumę. Na przykład, jeśli od dzisiaj, co miesiąc przez 15 lat odkładałbym 200 zł i lokował na lokacie 2-3 procentowej, na koniec zebrałbym ok. 40 tys. zł. A jak zacząć? Jestem fanem automatyzmu, chodzi o to, żeby nasze oszczędzanie odbywało się bez jakiś dodatkowych decyzji i regularnie. Tu idealnym rozwiązaniem jest zlecenie stałe, żeby raz na miesiąc przenosić określoną kwotę np. na rachunek oszczędnościowy, fundusz inwestycyjny. A ponieważ odbywa się to automatycznie, nie mamy pokusy żeby te środki przeznaczyć na konsumpcję. Co ważne, to zlecenie stałe powinno być ustawione na datę tuż po wpłynięciu na rachunek wynagrodzenia, żeby przesunięcie środków odbywało się przed wszystkimi wydatkami konsumpcyjnymi.
Jakie są najbezpieczniejsze formy oszczędzania dla początkujących?
Formy gwarantowane, mówimy więc o lokatach bankowych i kontach oszczędnościowych. Z jednej strony mamy gwarancję banku, z drugiej – Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. To bezpieczne inwestycje o znanym wcześniej oprocentowaniu. Kolejnym bezpiecznym instrumentem są obligacje Skarbu Państwa. Mamy dwa typy tych obligacji, pierwszy podobny jest do depozytów, gdzie mamy z góry znaną stopę zwrotu w okresie inwestycji. Są też takie instrumenty, które mają element inwestycyjny, np. obligacje powiązane z inflacją lub stopami procentowymi.
Jaka jest różnica między oszczędzaniem a inwestowaniem?
Oszczędzanie to gromadzenie rezerw na przyszłość. Potem musimy podjąć decyzję co z nimi zrobimy. Tu mamy kilka możliwości. Pierwsza – nie robimy nic, leżą te środki w domu, w sejfie, na nieoprocentowanym koncie bankowym. To najgorsze rozwiązanie, bo inflacja nam je ,,zjada’’. Dalej, możemy je deponować – np. na lokacie. Procent, który tam otrzymamy nie dorówna inflacji, ale ją złagodzi. I dalej mamy inwestowanie, korzystanie z rynku kapitałowego, ale też nieruchomości. Tu istnieje pewien element ryzyka, natomiast nagrodą jest potencjalnie wyższy zysk. Trzeba też pamiętać, że nie istnieje coś takiego, jak wysoki zysk bez ryzyka. Jeśli ktoś przychodzi do nas i mówi, że jest wysokodochodowa inwestycja, bez praktycznie żadnego ryzyka, powinna się nam zapalić czerwona lampka. I co ważne, inwestować i deponować można w tym samym czasie. Chodzi o to, byśmy część środków deponowali, a część przeznaczali na bardziej ryzykowne instrumenty, w zależności od naszego podejścia do ryzyka inwestycyjnego.
Czym jest dywersyfikacja oszczędności
Chodzi o to by tych oszczędności nie trzymać w jednym miejscu. Nawet jak mamy pieniądze w domu, powinniśmy je trzymać w kilku miejscach. A jeśli już zdecydujemy się na akcje, nie inwestujmy w jedną ulubioną spółkę, bo może się coś wydarzyć. Rozłóżmy środki na kilka firm, najlepiej z różnych sektorów. Innym wymiarem dywersyfikacji jest dywersyfikacja walutowa, warto mieć w portfelu oprócz złotych również dolary czy euro.
AP