Dziś kolejna odsłona sprawy Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej, pierwszej głośnej afery finansowej w Polsce po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Sąd Apelacyjny w Warszawie ma rozpatrzyć apelacje w sprawie karnej przeciwko twórcom WGI. Pod koniec 2020 r. sąd I instancji odrzucił zarzuty wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym, w wyniku czego klienci domu maklerskiego WGI stracili niemal ćwierć miliarda złotych (według niektórych źródeł kwota była większa). Od wyroku odwołała się nie tylko prokuratura, lecz także m.in. Komisja Nadzoru Finansowego.
Afera WGI wybuchła wiosną 2006 r. Ówczesna Komisja Papierów Wartościowych i Giełd cofnęła wtedy licencję maklerską dla WGI. Firma prowadziła podwójną rachunkowość: w raportach dla klientów chwaliła się zyskami, informacje przekazywane nadzorowi wyglądały inaczej. Pieniądze, które powierzali jej klienci, były w części transferowane za granicę, po czym kupowano za nie akcje spółki, które były dostępne również na giełdzie w Warszawie. Część pieniędzy klientów trafiła na prywatne rachunki menedżerów WGI. Dom maklerski był tylko jedną ze spółek wchodzących w skład grupy WGI. Działalność, jaką prowadzono, charakterem odpowiadała towarzystwu funduszy inwestycyjnych, jednak WGI nie dostała zgody na uruchomienie TFI.