Od ponad siedemdziesięciu lat Amerykanie szykują się na zakupowe szaleństwo w ostatni piątek listopada. W czarny piątek handlarze odbijają sobie słabe dni z całego roku, a wiele firm daje swoim pracownikom wolne, bo wie, że i tak nie przyszliby do pracy.
Amerykańska Krajowa Federacja Sprzedawców Detalicznych (National Retail Federation) śledzi wyniki sprzedaży w czarny piątek od 1992 roku. Z jej statystyk wynika, że Amerykanie wydają wówczas połowę pieniędzy przeznaczonych na prezenty. Przeciętny kupujący zostawia tego dnia w sklepach 688 dol. Co znaczące - zgodnie z badaniami Federacji w 2010 roku najpopularniejszym prezentem był kawałek plastikowej karty. 57 proc. Amerykanów kupiło bliskim karty podarunkowe, za które mogą odebrać sobie potem dowolny wymarzony prezent.
Ogromne obroty powodują, że sklepy są otwierane coraz wcześniej. Zwykle była to północ. Teraz już 22 w czwartek.
Krytycy podkreślają, że czarny piątek, mający stanowić świecki początek adwentu, wiąże się jedynie z wydatkami i promocjami, a nie ma nic wspólnego z dobroczynnością. W czarny piątek nie mają miejsca tak popularne w okresie świątecznym akcje pomocy uboższym bliźnim. Za to promocje - te są najlepsze w roku.
W promocji można kupić np. komputery Macintosh taniej np. o 100 dolarów, markowe ekspresy do kawy taniej o połowę ceny. Nikogo nie dziwią obniżki o 60%