Kryzys to nie tylko okazja do przejmowania banków, ale wręcz konieczność, uważają zwolennicy "repolonizacji". W rękach obcego kapitału znajduje się obecnie 67 proc. naszego rynku bankowego. Od kilku tygodni coraz głośniej mówi się o odkupywaniu od zagranicznych inwestorów udziałów w krajowym sektorze finansowym. Największe nadzieje wiąże się w związku z tym z dwoma największymi polskimi instytucjami finansowymi - PZU oraz PKO BP, pisze gazeta.
Andrzej Klesyk, szef ubezpieczyciela, powiedział niedawno, że obserwuje rynek i jest skłonny zaangażować się w potencjalną transakcję, ale wyceny banków są jeszcze za wysokie. Także Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, od dawna powtarza, że czeka na okazje do przejęć. Według nieoficjalnych informacji jego bank jest wśród oferentów, którzy przystąpili do przetargu na Millennium.
Krajowy gigant ma jednak w zanadrzu jeszcze jeden pomysł "udomowienia" banków. Jak wynika z informacji "Pulsu Biznesu" PKO BP gotów jest utworzyć wehikuł finansowy z udziałem PZU oraz innych instytucji finansowych, np. funduszy emerytalnych czy międzynarodowych instytucji finansowych, i wesprzeć go kapitałowo w ograniczonym zakresie oraz zapewnić wsparcie merytoryczne i skoordynować projekt.
Negocjacjami ze sprzedawcami i całością transakcji zajmowałby się fundusz. Gdyby został odpowiednio zaopatrzony kapitałowo, byłby w stanie odkupić od właścicieli zarówno Kredyt Bank jak i Millennium, twierdzi gazeta.