Orzeczenie sędziów z Karlsruhe spowolni plany budowy europejskiego rządu gospodarczego, który Merkel zapowiedziała miesiąc temu po spotkaniu z prezydentem Nicolasem Sarkozym.
Wyrok trybunału początkowo spowodował zwyżkę euro do dolara. Inwestorzy odetchnęli, bo orzeczenie nie podważyło legalności wypłaconych już pakietów pomocowych dla Grecji, Portugalii i Irlandii. To oznaczałoby koniec strefy euro.
Jednak euro znów szybko zaczęło tracić na wartości. Z prostego powodu: inwestorzy mieli już czas, aby wczytać się w szczegóły wyroku. A ten zawęża swobodę niemieckiego rządu na udzielanie w przyszłości pomocy państwom Eurolandu stojącym na skraju bankructwa. – Orzeczenie nie może być interpretowane jako bezwzględna zgoda na kolejne pakiety pomocowe – ostrzegł przewodniczący trybunału Andreas Vosskuhle.
Jeszcze dosadniej sprawę ujął Carsten Brzeski, analityk banku ING. – Dzisiejszy wyrok przyniesie pewną ulgę na rynkach finansowych, bo zdołano uniknąć całkowitego chaosu. Nie ma jednak mowy o euforii. Porównywalne uprawnienia do Bundestagu będą chciały mieć inne parlamenty strefy euro. A to będzie oznaczało, że pole manewru europejskiego instrumentu stabilności finansowej (EFSF) zostanie znacząco zawężone – napisał w nocie do inwestorów.
Reklama
Uzyskanie aprobaty komitetu ds. budżetu rzeczywiście nie będzie łatwe. Deputowani muszą się bowiem liczyć z nastrojami swoich wyborców. Tymczasem jak wynika z najnowszego sondażu „Die Welt”, aż 89 proc. respondentów jest przeciwnych dalszemu wspieraniu przez Berlin państw, którym grozi bankructwo. To głównie z tego powodu Angela Merkel w ostatni weekend po raz kolejny poniosła porażkę w wyborach regionalnych, tym razem w Meklemburgii-Pomorzu Przednim.
Reklama
Wczoraj w trakcie wystąpienia w Bundestagu sama Merkel zaostrzyła ton, mówiąc o kolejnych bailoutach. – Kraj, który reprezentuje zaledwie 2 proc. dochodu narodowego strefy euro, nie może narażać na niebezpieczeństwo unii walutowej. Jednak w traktacie lizbońskim nie ma mechanizmu, który wymuszałby respektowanie paktu stabilności i rozwoju. Dlatego jeśli uważamy, że w przyszłości Europa powinna być silniejsza, to zmiana traktatu nie może być tematem tabu – powiedziała. Jej zdaniem Ateny nie wywiązują się z warunków przyznania pierwszego pakietu pomocowego (maj 2010 r.) i jeśli to się nie zmieni, to Berlin nie zgodzi się na wypłatę kolejnej (8 mld euro) transzy pomocy. Decyzja w tej sprawie ma zapaść 15 września.



Nowe uprawnienia, jakie uzyskał Bundestag w wypłacaniu pomocy, najwyraźniej zrobiły wrażenie w Atenach. Minister finansów Ewangelos Wenizelos, który jeszcze w piątek doprowadził do zerwania rozmów z przedstawicielami MFW, EBC i Komisji Europejskiej, był wczoraj już o wiele bardziej spolegliwy.
– Uczestniczymy w szczególnym pojedynku. Jeśli go przegramy, stracimy wszystko. Musimy przeprowadzić reformy strukturalne, bo inaczej zostaniemy zatopieni – oświadczył. I na początek podjął decyzję o przekazaniu do specjalnego funduszu prywatyzacyjnego własność państwową o wartości około 5 mld euro.
Wpływowa opozycja przeciw ratowaniu zadłużonych państw
Opozycja wobec Angeli Merkel i jej strategii ratowania strefy euro staje się w Niemczech coraz bardziej wpływowa. Pozew do Trybunału Konstytucyjnego wysunęli deputowany CSU Peter Gauweiler i znany profesor prawa Albrecht Schachtschneider. Już w lipcu, na dwa miesiące przed wydaniem wyroku, sędzia trybunału z Karlsruhe Udo Di Fabio zapowiedział, że „nie może być automatyzmu w udzielaniu pomocy Grecji”. Jego zdaniem „prawo do decydowania o przeznaczeniu pieniędzy podatników jest najcenniejszym klejnotem, jakim dysponuje parlament”.
Na tym nie koniec. Prezes Bundesbanku Jens Weidmann jest przeciwny podjętej za aprobatą Merkel akcji skupywania przez Europejski Bank Centralny obligacji Włoch i Hiszpanii, co pozwoliłoby na obniżenie kosztów obsługi długu przez te kraje. Z kolei prezydent Christian Wulff, który też wywodzi się z CDU, sprzeciwia się nadaniu nowych uprawnień europejskiemu instrumentowi stabilizacji finansowej (EFSF). Decyzję w tej sprawie Bundestag ma podjąć pod koniec września. Najdalej poszedł przywódca siostrzanej wobec CDU bawarskiej CSU Horst Seehofer, który w wywiadzie dla „Bilda” zaapelował o rozważenie wyrzucenia Grecji ze strefy euro.