W drugim kwartale niemiecka gospodarka rozwijała się znacznie wolniej od prognoz - dynamika PKB wyniosła 0,1 proc. kwartał do kwartału i 2,8 proc. w ujęciu rocznym. Tymczasem rynek oczekiwał wzrostu odpowiednio o 0,5 i 3,2 proc.

Reklama

Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki tłumaczy, że w efekcie słabszych danych od rana tanieją akcje, niemiecki DAX, po pierwszej godzinie handlu stracił 1,5 proc. "Kolor czerwony dominuje także na pozostałych rynkach Starego Kontynentu" - powiedział Sawicki.

Około 12.00 niemiecki DAX tracił ponad 2,0 proc., francuski CAC 40 spadał o 1,4 proc., brytyjski FTSE 100 o niemal 1 proc., włoski FTSE MIB 0,8 proc., a WIG20 tracił 0,5 proc.

Pogorszenie nastrojów wśród inwestorów widoczne było również na rynku walutowym, na wartości zyskiwał m.in. szwajcarski frank oraz dolar. Po godzinie 12.00 za euro płacono 4,16 zł, za franka 3,72 zł, a za dolara 2,89 zł.

W ubiegłym tygodniu frank był znacznie droższy, kosztował nawet 4,12 zł.

Analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas przypomniał, że w poniedziałek za franka trzeba było płacić nieco ponad 3,60 zł. Osłabienie szwajcarskiej waluty było efektem informacji, że szwajcarski rząd wspólnie z Narodowym Bankiem Szwajcarii intensywnie pracują nad możliwością sztywnego powiązania kursu franka z euro. Informacje te zostały zdementowane, po czym kurs franka znów zaczął rosnąć.

"Poranne dane dotyczące Niemiec zrobiły na rynku duże wrażenie, tym bardziej, że był to kolejny po Francji kraj, który opublikował słabsze dane o wzroście PKB. Pojawiają się obawy o kondycję europejskiej gospodarki i czy ewentualne cięcie wydatków i walka z zadłużeniem nie skończy się recesją. Stąd nastroje na rynkach są nieco gorsze" - ocenił Kiepas.

Reklama

Analityk DM BOŚ Marek Rogalski wskazał, że we wtorek szczególną uwagę inwestorzy zwracają na wynik spotkania niemieckiej kanclerz Angeli Merkel z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym. Mają rozmawiać nad sposobami zażegnania problemów strefy euro.

"Dużym przełomem byłaby zgoda na emisję euroobligacji, czy też wyraźne i szybkie dokapitalizowanie wehikułu EFSF - czyli Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej - w zasadzie tego oczekują teraz inwestorzy. Inaczej to spotkanie polityków zostanie wykorzystane jako pretekst do zakończenia obserwowanego w ostatnich dniach odbicia rynków. Zwłaszcza, że dane makroekonomiczne znów zaczynają rozczarowywać - wystarczy spojrzeć na słaby odczyt PKB z Niemiec" - stwierdził Rogalski.