Od kilku miesięcy złoto drożeje w niesamowitym tempie. Wczoraj za uncję płacono ponad 1680 dol., co jest nowym rekordem. Jeszcze w styczniu uncja tego kruszcu była warta niewiele ponad 1300 dol. Analitycy nie mają wątpliwości, że na tak szybką zwyżkę ceny złota wpływ ma coraz bardziej nerwowa sytuacja na rynkach kapitałowych. Inwestorzy spekulacyjni uciekają od ryzykownych akcji, obligacji oraz walut i lokują kapitał w złocie.
Jednak, zdaniem ekspertów, rosnąca cena złota to zasługa nie tylko silnego napływu kapitału spekulacyjnego. – Kruszec drożeje i będzie drożeć, bo przemawiają za tym argumenty fundamentalne – uważa Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. Zalicza do nich przede wszystkim ograniczoną podaż metalu na rynku i wciąż rosnący popyt. – Generują go przede wszystkim banki centralne, które kupują złoto, aby dywersyfikować swoje rezerwy. Ale popyt rośnie też ze strony inwestorów indywidualnych, szczególnie tych z Azji – mówi Dorota Sierakowska. W ubiegłym roku kraje azjatyckie kupiły 87 ton złota. W zakupach przodują Indie, a ostatnio coraz więcej tego kruszcu kupują Chińczycy.
– Wysoka inflacja skłania mieszkańców Chin do lokowania oszczędności w metalach szlachetnych. Szacuje się, że w tym roku Chińczycy kupią nawet o 15 proc. więcej złota niż w roku ubiegłym – mówi Jan Mazurek, analityk Investors TFI. Ekspert podkreśla też, że kolejnym czynnikiem fundamentalnym wpływającym na cenę złota są wysokie koszty wydobycia metalu, bo wyczerpujące się złoża zmuszają do sięgania po coraz trudniejsze i kosztowniejsze w eksploatacji pokłady.
Jak długo złoto będzie drożeć? – Moim zdaniem trend może potrwać jeszcze kilka, a może nawet kilkanaście lat – uważa Dorota Sierakowska. Górnego pułapu, jaki może osiągnąć cena kruszcu w tym czasie, nikt dziś nie jest w stanie określić. – Można mówić o dwóch czy trzech tysiącach dolarów za uncję, a może więcej. Po prostu, gdy jesteśmy na historycznych rekordach, żadnego punktu oporu ustalić się nie da – mówi analityk DM BOŚ. Ale przestrzeń do wzrostów jest ogromna. Jak podkreślają analitycy, choć nominalnie złoto jest najdroższe w historii, to w ujęciu realnym jest dużo tańsze niż w latach 80. ubiegłego wieku. Aby pobić ówczesne rekordy po uwzględnieniu inflacji, złoto musiałoby kosztować ok. 2,5 tys. dol. za uncję.
Takie prognozy skłaniają do zakupów. Analitycy sugerują, by na taką inwestycję wybrać odpowiedni moment. Może być nim spodziewana w tym roku krótkotrwała korekta wartości złota, sięgająca kilku, kilkunastu procent.
Inwestycja w kruszec a podatki
Każda forma inwestycji w złoto niesie ze sobą obowiązek podatkowy. Najprościej jest kupić sztabkę złota. Jeżeli przy jej odsprzedaży uda nam się uzyskać dochód, powinniśmy go wykazać w zeznaniu rocznym. W Polsce sprzedaż złota inwestycyjnego w sztabkach prowadzi kilkanaście firm. Największy udział w tym rynku, szacowanym na 1,7 tony w tym roku, ma Mennica Polska. Najmniejsza sztabka o wadze 1 grama i próbie 99,9 kosztuje obecnie 215 zł.
Przechowywanie kosztownych sztabek może być jednak kłopotliwe. Można więc zainwestować w złoto za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych, które większość środków lokują w instrumenty finansowe, których cena zależy bezpośrednio od ceny złota. W Polsce jest kilka funduszy specjalizujących się w złotych inwestycjach, np. zamknięty fundusz inwestycyjny Gold zarządzany przez Investors TFI. Można też spekulować krótkoterminowo. Służą do tego specjalne platformy internetowe oferowane przez domy maklerskie. Platformy tego rodzaju prowadzą między innymi Dom Maklerski BOŚ, TMS Brokers czy XTB. Informację o osiągniętych dochodach dom maklerski i TFI prześle nam w druku PIT.