Niestety, ale obawy sceptyków, iż Europejski Bank Centralny będzie dzisiaj dość zachowawczy, dzisiaj się sprawdziły. Podczas konferencji prasowej, J.C.Trichet nie ogłosił dodatkowego programu wykupu obligacji zagrożonych krajów (PIIGS), na co liczyli inwestorzy. Szef ECB stwierdził jedynie, iż dotychczasowe działania ze zostały zarzucone i bank centralny jest nadal aktywny na rynku, a więcej szczegółów na temat tych operacji zostanie podane, jak zwykle w poniedziałkowym, comiesięcznym komunikacie.
Dzisiaj nie padły też słowa nt. „wzmożonej czujności”, a tylko o „uważnym monitorowaniu sytuacji”, co nieco osłabiło oczekiwania na szybkie podwyżki stóp procentowych, zwłaszcza, że padło dzisiaj zdanie, że presja inflacyjna nie jest silna. To może sugerować, iż ECB zaczyna przyjmować bardziej zachowawczą postawę w kwestii polityki pieniężnej i będzie po prostu uważnie przyglądał się dalszemu rozwojowi wypadków na rynkach. Reakcja rynków finansowych na takie informacje była oczywista – zamiast zwyżki euro na rynkach światowych zobaczyliśmy spadek, a w górę poszły notowania franka. W kraju przełożyło się to na kurs CHF/PLN w rejonie 3,69 około godz. 16:00.
Sytuacja na europejskim rynku długu nadal pozostaje, zatem napięta. Po wczorajszym liście szefa Komisji Europejskiej do szefów państw strefy euro, aby ci przyspieszyli prace nad wdrożeniem punktów pomocy dla Grecji, jakie zostały przyjęte podczas szczytu 21 lipca, głos zabrał dzisiaj m.in. niemiecki minister, który wyraził gotowość do szybkiego dopracowania szczegółów. Na rynku większe wrażenie wywarły jednak słowa włoskiego ministra Giulio Tremontiego, który przyznał, iż rozmawiając z azjatyckimi inwestorami nt. kupna włoskich obligacji, ci dali mu do zrozumienia, że wpierw chcieliby widzieć na rynku większe zaangażowanie ze strony ECB.
Po rannej wyraźnej interwencji na rynku jena w wykonaniu Banku Japonii – doprowadziła ona do wzrostu m.in. USD/JPY do 80,24 – po południu japońska waluta znów zaczęła zyskiwać na wartości. Wpływ na to mogły mieć spekulacje, iż dzisiaj BoJ działał na rynku samodzielnie bez wsparcia ze strony innych banków centralnych. Jutro uwaga inwestorów skupi się na danych Departamentu Pracy USA o godz. 14:30. Trudno co będzie lepsze – bardzo złe dane, czy też odczyt zbliżony do czerwcowego, czyli w okolicach +20 tys. etatów poza sektorem rolniczym.
Bo dość słaby odczyt mógłby przyspieszyć spekulacje nt. ewentualnego programu QE3 w wykonaniu FED, chociaż zaraz po jego publikacji rynki zaliczyłyby najpewniej mocne tąpnięcie podobne do poniedziałkowej reakcji na słaby indeks ISM – w takiej sytuacji EUR/USD spadłby wyraźnie poniżej 1,40. Z kolei odczyt słaby, ale nie tragiczny najpewniej nie doprowadziłby do aż takiej zmienności na rynkach, ale przedłużyłby niepewność i wyczekiwanie na nowe impulsy – dzisiaj rano wspominałem o artykule w Wall Street Journal, gdzie były wiceprezes FED,
Donald Kohn twierdzi, iż docelowo FED powinien rozważyć program QE3, ale wcześniej upewnić się, czy nie będzie zagrożeń ze strony inflacji, a przede wszystkim, czy obserwowane ostatnio bardzo słabe odczyty makro, rzeczywiście mogą przerodzić się w trwalszą tendencję.
EUR/USD: Rozczarowanie postawą ECB musiało przynieść złamanie wsparcia na 1,4230. Szybko spadliśmy do 1,4150, a kiedy późniejszy powrót w okolice 1,4230, okazał się negatywny, na rynku pojawiła się kolejna fala , która doprowadziła do wybicia na nowe lokalne minima. Obecnie mocny krótkookresowy opór można wskazać w strefie 1,4170-1,4200, ale rynek będzie teraz celować w okolice 1,4070-1,4100, a później w przypadku jutrzejszego negatywnego odczytu z USA, poniżej 1,40. W średnim terminie realny wydaje się być test okolic 1,3835 z pierwszej dekady lipca b.r., ., który być może okazałby się też przełomowym.