W piątek na otwarciu złoty wyraźnie zyskał na wartości. Dolar znalazł się poniżej poziomu 2,89 zł, a euro naruszyło poziom 3,95 zł. Te niskie poziomy walut zostały szybko wykorzystane przez importerów, niemniej złoty pozostaje silniejszy, niż na wczorajszym zamknięciu.

Reklama

To nadal echo wczorajszych mocnych danych makro z USA, chociaż szef FED podczas wieczornego spotkania ze środowiskiem nauczycielskim powtórzył, że tempo wzrostu gospodarczego wciąż pozostaje słabe, stopa bezrobocia wysoka i tym samym bank centralny ma zadanie do wykonania, co zostało odebrane jako sygnał, że podczas listopadowego posiedzenia FOMC zdecyduje o dodatkowych operacjach „quantitative easing”. Tym samym EUR/USD po spadku poniżej 1,36, wieczorem znów zaczął wspinać się do góry. Mocnym argumentem dla zakupów EUR/USD, a także walut emerging markets (w tym złotego) okazały się być dane z Chin.

Indeks PMI liczony przez NBS potwierdził wcześniejsze dane HSBC, które pokazały, że gospodarka Państwa Środka wraca na drogę szybkiego wzrostu. Dość dobre dane napłynęły z kraju – indeks PMI liczony przez Markit HSBC wzrósł we wrześniu do najwyższego poziomu od 46 miesięcy (54,7 pkt.). To sprawia, że słowa ministra Michała Boniego, który na łamach dzisiejszej prasy przyznał, że PKB w przyszłym roku ma szanse wynieść 4 proc., czyli więcej niż oficjalnie założono w budżecie (3,5 proc.), brzmią dość wiarygodnie.

Dzisiaj rano notowania EUR/USD wzrosły w okolice 1,3690, jak widać każdego dnia rano ustanawiamy nowy szczyt. Tyle, że odległości są coraz mniejsze, a zwyżka jest przeplatana coraz częstszymi korektami, co jest już pewnym negatywnym sygnałem na średni termin. Dzisiaj kluczowym wydarzeniem dnia będzie publikacja indeksu ISM dla przemysłu w USA o godz. 16:00.

Szacunki mówią o jego spadku do 54,5 pkt. z 56,3 pkt., chociaż biorąc pod uwagę wczorajszy odczyt Chicago PMI, wydaje się, że rynek po cichu spodziewa się lepszego odczytu. Warto jednak zwrócić uwagę, że paradoksalnie każda kombinacja danych może spowodować spadek notowań EUR/USD. Słaby odczyt ISM pogorszy globalne nastroje, a lepszy od prognoz doprowadzi do umocnienia dolara (podobnie jak wczoraj).



EUR/PLN: W sumie nieoczekiwany spadek doprowadził do złamania kanału wzrostowego i rejon 3,9550-3,9600 zamienił się ze wsparcia w opór. Dzienne wskaźniki nie dają na razie sygnałów, a ujęcie 4 godzinowe pokazuje pewne wyprzedanie rynku. Niemniej bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest na dzisiaj ponowny test okolic 3,9450, które mieliśmy o poranku. W perspektywie kilku dni naruszenie rejonu 3,94 wcale nie jest tak oczywiste, stąd też ruch powrotny w rejon 3,98 nie będzie zaskoczeniem.

Reklama

USD/PLN: Nowe szczyty na EUR/USD, ale przede wszystkim generalne umocnienie złotego, sprawiło, że padło wsparcie na 2,90, które teraz będzie mocnym oporem. Pewne wsparcia można znaleźć w rejonie 2,8750-2,8850, ale mocne poziomy to dopiero rejon 2,80-2,82. Nie oznacza to jednak, iż znajdziemy się tam dość szybko. Warto zaczekać, aby ocenić na ile zejście poniżej 2,90 było wiarygodne. Kluczem będzie zachowanie się EUR/USD. Ewentualny powrót powyżej 2,90 w najbliższych dniach doprowadzi do testu okolic 2,93-2,94.

EUR/USD: Czwartkowa świeca doji na razie nie przeszkadza w zwyżkach, chociaż nowy szczyt na 1,3689 jest tylko nieznacznie powyżej wczorajszych 1,3683. Na wykresie 4-godzinowym nadal widać utrzymujące się już kilka dni negatywne dywergencje z kursem. Sygnałem do mocniejszej korekty będzie jednak dopiero spadek poniżej szczytu ze środy tj. 1,3647. Ewentualne złamanie 1,37 otworzy jednak pole do ruchu na 1,3725.

GBP/USD: Po wczorajszym gwałtownym spadku w zakładane okolice 1,57, dzisiaj popyt próbuje się odbudować. Kluczowe dane to PMI o godz. 10:30. Silny opór to 1,5800-1,5820 i trudno będzie o jego naruszenie. Rynek powinien pomału wracać w stronę 1,57, za czym przemawiają wskaźniki.