Sergio Marchionne, prezes zarówno Fiata, jak i Chryslera, stał się orędownikiem zmniejszenia mocy produkcyjnych w przemyśle samochodowym i pozostawienia tylko tych marek, które są dochodowe. Odnosi się nie tylko do branży jako takiej, ale w szczególności do własnego portfela marek. Każda z nich musi teraz udowodnić, że potrafi się odnaleźć w rozszerzonym uniwersum Fiata i Chryslera. Jeżeli nie usprawiedliwią swojego istnienia, będą po prostu musiały zniknąć.

Reklama

Marchionne sięgnie po skalpel

To muzyka dla uszu inwestorów, ale również zdecydowane ostrzeżenie dla menedżerów Alfa Romeo, by wzięli się w garść, albo któregoś dnia Marchionne sięgnie po skalpel. Szef Fiata jest bowiem coraz bardziej sfrustrowany wynikami Alfa Romeo – albo raczej ich brakiem. Fiat kupił tę historyczną markę w 1986 roku, by zapobiec przejęciu jej przez Forda.

>>>Koniec nudnej motoryzacji

Jednak Alfa Romeo, które w czerwcu przyszłego roku będzie obchodzić setne urodziny, okazało się nie tylko rozczarowaniem, ale i stałym źródłem strat dla Fiata. Kiedy Marchionne został sprowadzony na pomoc włoskiej grupie motoryzacyjnej, wyznaczył Alfa Romeo cel w postaci przywrócenia rentowności i podwojenia sprzedaży. Żadne z tych zadań nie zostało zrealizowane.

Nowe produkty i nowi dealerzy mieli zwiększyć sprzedaż do 300 tys. samochodów rocznie. W tym roku marka sprzeda prawdopodobnie nie więcej niż 125 tys. sztuk. Marchionne ostatnio zauważył, że słynna sportowa marka przeszła w ostatnich latach zbyt wiele nieudanych restrukturyzacji i dodał tajemniczo: „Nie możesz być nowo narodzonym chrześcijaninem co każde cztery lata”.

>>>Oto najlepsze i najgorsze samochody

Reklama

Marchionne nie chce jednak oddać Alfa Romeo na złom albo sprzedać go konkurencji. Daje marce ostatnią szansę, integrując ją bliżej z Chryslerem. Idea zasadza się na tym, że najdroższe modele Alfa Romeo będą rozwijane na platformach Chryslera, a mniejsze będą nadal produkowane we Włoszech. Marchionne chce również wykorzystać świeżo zawarty związek z Chryslerem do poprawy wyników i perspektyw innej swojej czcigodnej, ale kulejącej włoskiej marki – Lancii. Lancia wydaje się być jednak mniejszym problemem, biorąc pod uwagę, że generalnie jest w lepszej kondycji niż Alfa Romeo.

Piech lubi kupować

W centrum uwagi znajduje się więc ta druga marka, a Marchionne zdaje się mieć w zanadrzu kolejny wielki kij, by mobilizować menedżerów Alfa Romeo. Za rogiem czają się już bowiem chętni, gotowi kupić włoską markę. Max Warburton, analityk branży motoryzacyjnej w Sanford Bernstein, argumentuje, że doświadczony prezes Volkswagena, Ferdinad Piech, może być z powodzeniem zainteresowany Alfa Romeo jako dwunastą marką do swojej kolekcji. W końcu, mówi, istnieją historyczne więzi pomiędzy Alfa Romeo a Porsche i VW.

Więcej informacji: W odrodzeniu Alfa Romeo przeszkadza reputacja