A co wydarzy się, jeśli rząd wycofa się tylko częściowo z osłon?
Inflacja 8 procent czy o połowę niższa
Narodowy Bank Polski na okoliczność marcowej decyzji co do stóp procentowych przygotował nową projekcję inflacji, sięgającą końca 2026 roku. Właściwie ta projekcja została rozpisana na dwa scenariusze, których treść uzależniona jest od tego jakie ostatecznie będą decyzje rządu dotyczące znoszenia barier chroniących obywateli przed skutkami inflacji.
Pierwszy scenariusz zakłada, że rząd od połowy 2024 roku zrezygnuje z tarcz antyinflacyjnych, w sposób radykalny odmrażając ceny nośników energii oraz przywracając podatek od towarów i usług – VAT na artykuły spożywcze.
Konsekwencją takich decyzji będzie powrót inflacji do poziomu 8 proc. już w lipcu-sierpniu, a więc podczas letnich urlopów i wakacji. To będzie ponowne podwojenie inflacji, która do czerwca powinna spaść do poziomu bliskiego nawet 3 niż 4 proc.
Co dalej? To byłby już ostateczny szczyt mocnych wzrostów cen. Do końca bieżącego roku inflacja powinna spaść do 6 procent, by jesienią 2025 roku zejść na poziom nawet 2 proc.
Ponieważ Rada Polityki Pieniężnej do czasu wyjaśnienia się sytuacji na rynku nie ma zamiaru obniżać stóp procentowych, to w tych warunkach jedynie dla oszczędzających jest dobra informacja. Banki nie mają bowiem powodu do dalszego, przynajmniej radykalnego oprocentowania lokat, jakie teraz średnio wynosi nieco ponad 4 proc. Ministerstwo Finansów nie ma też motywacji do obniżania oprocentowania obligacji oszczędnościowych - przynajmniej tych, któych wysokość samo powiązało ze stopą referencyjną NBP, która - przypomnijmy - wciąż wynosi 5,75 proc.
Kiedy wróci wysoka inflacja - nawet 8 procent?
By nie doszło do tak gwałtownego skoku inflacji w drugiej połowie bieżącego roku, rząd musiałby utrzymać zasadniczą część działań osłonowych i odmrażać ceny nośników energii oraz przywracać VAT w formie płynnego i rozłożonego w czasie działania.
Wówczas inflacja spadnie do końca czerwca nawet do poziomu 2,5 proc., a przez cały okres 2024-2025 nie przekroczy granicy 4 procent.
Możliwy jest też wariant pośredni, którego dwa scenariusze projekcji nie przewidują, a mianowicie działania rządu mieszczące się między łagodnym odmrażaniem cen a jednorazową ich operacją.
To dla odmiany oznacza inflację przez przynajmniej dwa najbliższe lata mieszczącą się w przedziale 4-6 procent.
Czy rząd może zachować tarcze antyinflacyjne na dłużej?
Co zrobi finalnie rząd, nie wiadomo. Nie wie tego pewnie jeszcze zresztą ani premier, ani jego minister finansów bowiem wciąż trwają intensywne obliczenia.
Czy więc rząd może przyjąć scenariusz dla poziomu inflacji najlepszy, a więc dalsze mrożenie cen nośników energii i VAT na żywność? Oczywiście może, ale tylko teoretycznie. Deficyt finansów publicznych jest już na tyle duży, że z całą pewnością już od 2025 roku Polskę obejmą procedury przewidziane w UE dla państw o nadmiernym deficycie. Nie wdając się w szczegółowe wyjaśnienia, nieuchronną tego konsekwencją jest konieczność podwyższenia podatków, by zwiększyć dochody lub cięcia wydatków – w tym na programy takie jak 800 plus, trzynaste i czternaste emerytury – by deficyt budżetowy radykalnie pomniejszać. W praktyce zresztą rządy oba typy działań: wyższe podatki, cięcia socjalne – stosują równocześnie.
Mówić inaczej, dla obywateli oba rozwiązania zapowiadają kiepskie perspektywy. Albo wysoka inflacja nadal będzie pomniejszać dochody realne, albo dochody te pomniejszą wyższe podatki i niższe wpływy z zasiłków.
Logika wskazuje więc, że rząd najprawdopodobniej skłoni się do właśnie tego trzeciego scenariusza nie uwzględnionego w projekcji. By nie pogłębiać deficytu budżetowego i nie podnosić radykalnie podatków będzie sukcesywnie rezygnował z osłon – zostawiając je tylko dla najniżej sytuowanych rodzin – nie decydując się jednocześnie na zwiększanie obciążeń podatkowych.
Natomiast pewne jest jedno – niezależnie od scenariuszy, na stały powrót inflacji na poziomie 2 proc. i niższym przyjdzie nam poczekać do końca 2026 roku.