Obniżenie wieku emerytalnego stało się faktem. Od 1 października kobiety po 60. roku życia i mężczyźni po 65. urodzinach będą mogli złożyć wniosek o emeryturę. Eksperci jednak ostrzegają przed negatywnymi skutkami tych zmian. Urodzeni w latach 90. będą musieli pracować do 75. roku życia. Inaczej nie zgromadzą środków na starość. I dlatego osoby obecne dzisiaj na rynku pracy nie mogą wyciągnąć błędnego wniosku, że przejdą na emeryturę, korzystając z obniżonego wieku emerytalnego - tłumaczy prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej, współautor reformy emerytalnej z 1999 r.

Naukowcy sprawdzają

Tak negatywny wpływ obniżenia wieku emerytalnego na dobrobyt najmłodszych pokoleń Polaków potwierdzają dwie analizy. Raport "Obniżanie wieku emerytalnego. Jakie będą jego skutki?"” został przygotowany przez Group for Research in Applied Economics (GRAPE). "Starzenie się ludności, rynek pracy i finanse publiczne w Polsce" - przez Instytut Badań Strukturalnych na zlecenie Komisji Europejskiej. Z obu analiz wynika, że niższy wiek emerytalny zadziała szczególnie na niekorzyść kobiet. Przy wieku emerytalnym na poziomie 67 lat świadczenia minimalne miało otrzymywać około 20 proc. kobiet. Obniżenie wieku spowoduje, że będzie ich dwa razy więcej. Ale to nie koniec przykrych niespodzianek.
Z naszych wyliczeń wynika, że minimalną emeryturę będzie pobierać co druga osoba urodzona w latach 60. Wśród urodzonych w latach 70. w takiej sytuacji znajdzie się już blisko 60 proc. Jednak w najgorszej sytuacji znajdą się osoby urodzone w latach 90. Szacujemy, że blisko trzy czwarte osób z tych roczników może pobierać minimalną emeryturę - tłumaczy Magda Malec z GRAPE. Z najnowszych danych ZUS wynika, że obecnie na ponad 5 mln emerytów minimalne świadczenie pobiera ok. 150 tys. osób. Policzyliśmy. Skoro tylko w 1990 r. urodziło się 548 tys. dzieci, to w przyszłości minimalne emerytury może pobierać 300 tys. osób. A to dotyczy tylko jednego rocznika.
Reklama
Ekspertyzy pokazują, że w przypadku osób o wysokich zarobkach spadek emerytury przekroczy 40 proc. Ta grupa nie przekazuje do ZUS pełnych 19 proc. swoich dochodów. Po przekroczeniu 250 proc. rocznego przeciętnego wynagrodzenia ZUS nie pobiera już od nich składek. I to właśnie dla tych najlepiej zarabiających dłuższa praca jest jedynym sposobem wypracowania wyższej stopy zastąpienia. Z tego powodu pewna część kobiet zarabiająca ponad 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia będzie otrzymywać emeryturę minimalną.
Reklama

Trudne rachunki

Eksperci zwracają uwagę na związek wysokości emerytur ze starzeniem się społeczeństwa. Liczba urodzeń spada już od lat 90. To oznacza, że już teraz, ale i w przyszłości, liczba osób aktywnych zawodowo będzie maleć. Jak pokazują prognozy, przy ponownie obniżonym wieku emerytalnym za 50 lat na 100 osób w wieku produktywnym będzie przypadać 75 osób w wieku emerytalnym. Dzisiaj jest to 29 osób - wyjaśnia była wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak. Wyższy wiek emerytalny pomagał ograniczyć skutki tej zmiany demograficznej. Dłuższa praca to także szansa, aby uzbierać na godziwą emeryturę - dodaje.
Z kolei prof. Leokadia Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej zauważa, że winę za niskie świadczenia ponosi system zdefiniowanej składki. Kiedy powszechny wiek emerytalny wynosił 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, stopa zastąpienia wynosiła 28 proc. Dopiero podniesienie wieku emerytalnego miało zapewnić zwiększenie wypłat o 1 pkt proc. - mówi nasza rozmówczyni. Jeśli więc politycy wracają do tego wariantu, muszą się liczyć z koniecznością dopłat do emerytur minimalnych. A to oznacza zabranie pieniędzy na przykład z ochrony zdrowia - dodaje prof. Oręziak.
Potwierdza to w raporcie Joanna Turowicz. W jej ocenie zaciśnięcie pasa musiałoby wynieść ok. 1,2 proc. obecnego PKB, czyli ok. 6 proc. wszystkich obecnych wydatków rządowych. To mniej więcej jedna czwarta tego, co obecnie Polska wydaje na ochronę zdrowia. Nie jest także wykluczone, że pokrycie świadczeń minimalnych po obniżeniu wieku emerytalnego może wymagać podniesienia VAT o 2 pkt proc. Kropkę nad i stawia Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, członek Rady Nadzorczej ZUS. Jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. A następnie podniesienie go - przekonuje.