Minister poinformował, że środki uzyskane dzięki proponowanej przez rząd zmianie w systemie emerytalnym, "w pierwszym etapie będą przekazywane wyłącznie na obniżenie deficytu i zmniejszenie relacji długu publicznego do PKB".

Reklama

"Ale w długim okresie będzie ta zmiana umożliwiała, przy zbilansowanym albo prawie zbilansowanym budżecie, wyższe wydatki niż miałyby miejsce (bez zmiany - PAP) - na rozwój" - powiedział.

Rostowski dodał, że gdyby obecne propozycje rządu funkcjonowały od 1999 r., to przeciętnie kapitał zgromadzony na kontach w II filarze byłby o 13 tys. złotych wyższy niż obecnie, a dług publiczny przypadający na każdego Polaka byłby o prawie 3,5 tys. złotych niższy.

Minister zapewnił, że nie ma powodu, by osoby młode, które dziś pracują, czuły się w jakikolwiek sposób zagrożone na skutek proponowanej przez rząd zmiany. "Nie jest prawdą, że przeniesienie części składki do ZUS zmniejszy pewność przyszłych emerytur. Przecież zgromadzony kapitał w ZUS jest chroniony przez Konstytucję, a populistyczne rządy, przed którymi nas ostrzegają niektórzy, nie będą (...) proponowały niższych przyszłych emerytur" - powiedział.

Dodał, że populiści raczej będą obiecywać emerytury wyższe niż te, na które system ZUS mógłby pozwolić. "Wtedy powinniśmy z takim populizmem walczyć, a nie dziś, kiedy nic w tej ustawie tym populizmem nie grozi" - powiedział.