Związki prowadzą spór zbiorowy z zarządem firmy, domagając się 10-procentowych podwyżek. Nie godzą się także na upublicznienie i prywatyzację firmy bez gwarancji zatrudnienia, zachowania praw pracowniczych oraz utrzymania dominacji Skarbu Państwa w spółce. Choć resorty skarbu i gospodarki ogłosiły takie gwarancje, związkowcy uważają ja za niewystarczające.
Rzecznik komitetu protestacyjnego, Piotr Szereda, potwierdził w poniedziałek rano PAP, że zgodnie ze związkowymi zapowiedziami załoga żadnej z kopalń JSW nie zjechała na dół. Pracownicy gromadzą się w cechowniach i łaźniach na powierzchni; poranna zmiana uczestniczyła też w tzw. masówkach. O ósmej związkowcy zamierzają przedstawić bliższe informacje o przebiegu protestu podczas konferencji prasowej.
"Strajk rozpoczął się zgodnie z planem i objął wszystkie kopalnie spółki. Pracownicy biorą w nim udział mimo presji ze strony przedstawicieli zarządu i dyrekcji. Wśród załogi nie widać jednak niechęci do strajku - przeciwnie, widać, że nieprzypadkowo otrzymaliśmy w referendum ponad 95 proc. poparcia" - powiedział Szereda.
Według niego, dyrekcje kopalń starają się utrudniać akcję. Jak mówił, przejawem tego jest np. pozbawienie związkowców dostępu do radiowęzła w kopalni Jas-Mos. Informację o strajku potwierdził też wiceszef Solidarności w JSW, Roman Brudziński. "Górnicy nie przebierają się w ubrania robocze. Gromadzą się w cechowniach i uczestniczą w masówkach" - powiedział.
Związki informują, że w poniedziałek pod ziemię zjeżdżają wyłącznie pracownicy bezpośrednio odpowiedzialni za utrzymanie bezpieczeństwa ruchu kopalni, czyli kilkadziesiąt osób na każdej zmianie.
Rzeczniczka JSW, Katarzyna Jabłońska-Bajer, powiedziała, że na razie trudno przedstawić kompletne informacje na temat przebiegu protestu w poszczególnych kopalniach - są one na bieżąco zbierane. Potwierdziła jednak, że produkcja węgla została wstrzymana. Zaznaczyła, że pracownicy chcący podjąć pracę już w piątek wpisywali się na listy - otrzymają tzw. postojowe. Wielu górników wzięło w poniedziałek urlopy. Dyrekcje dostarczyły też związkom listy osób, które muszą zjechać na dół ze względów bezpieczeństwa.
JSW ma zadebiutować na giełdzie 30 czerwca. Ministerstwa skarbu i gospodarki oraz zarząd spółki, zapewniają, że Skarb Państwa zachowa dominację w firmie. Dają także co najmniej 5-letnie gwarancje zatrudnienia oraz zapewniają darmowe akcje spółki dla całej załogi. Zarząd firmy gotów jest także zgodzić się nawet na 10-procentowe podwyżki, uzależniając to jednak od przyjęcia motywacyjnego systemu wynagradzania.
Związki chcą także zagwarantowania dotychczasowych uprawnień pracowniczych; zarząd proponuje natomiast zmodyfikowany układ zbiorowy pracy, a resort skarbu zapewnia, że planowane wprowadzenie spółki na giełdę w zakresie praw pracowniczych na pewno nie spowoduje zmiany na gorsze.
Za protestem na tle płacowym oraz przeciwko upublicznieniu i prywatyzacji JSW opowiedziało się ponad 95 proc. głosujących w niedawnym związkowym referendum. Związkowcy zapowiadają, że w razie braku porozumienia kolejnym krokiem będzie zablokowanie wysyłki węgla z kopalń.
Przedstawiciele zarządu spółki przypominają, że za dzień strajku nie przysługuje wynagrodzenie, trzeba będzie również odrobić go do emerytury. Według dyrekcji, sporo górników wzięło w poniedziałek urlopy. Straty z powodu dobowego strajku szacuje się na ok. 30 mln zł - to przede wszystkim wartość niewydobytego w ciągu jednego dnia węgla. Spółka zapewnia, że nie zamierza utrudniać związkowych działań.
"Strajk, zgodnie z definicją, jest dobrowolnym powstrzymaniem się od pracy. Jeśli liderzy związkowi postanowili przejąć kontrolę nad działalnością firmy na jeden dzień - będziemy się temu przyglądać. My, od strony technicznej, na pewno nie dopuścimy do zniszczenia majątku" - powiedział PAP prezes JSW, Jarosław Zagórowski.
Związkowcy zapowiadają, że w czasie strajku będzie prowadzona zbiórka pieniędzy na jeden z domów dziecka. W kopalni Budryk zaplanowano m.in. spotkanie z jedną z wdów górniczych, debatę naukowców, koncert piosenek strajkowych oraz wyjazd górników do stacji krwiodawstwa, gdzie mają honorowo oddać krew. Ponadto każda kopalnia wybrała fundację, na którą każdy z oddelegowanych działaczy związkowych przekaże równowartość dniówki. Zgodnie z przepisami związkowcom przysługuje wynagrodzenia za dzień strajku, pozostałym pracownikom - nie.