Prawie 3,4 mln osób pracujących na podstawie umów terminowych zyska większą stabilność zatrudnienia. Taki będzie skutek orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE z 13 marca 2014 r. Uznał on, że dwutygodniowy okres wypowiedzenia, jaki przysługuje zatrudnionym na czas określony w Polsce, dyskryminuje ich względem pracujących na stałe. Tym drugim - w zależności od stażu - przysługuje bowiem nawet trzymiesięczne wymówienie.

Reklama
Ocena skutków wyroku Trybunału Sprawiedliwości obejmuje szerszy zakres zagadnień niż tylko długość okresu wypowiedzenia. Jak wskazał trybunał, istotne jest, czy obie kategorie pracowników znajdują się w porównywalnych sytuacjach i czy zróżnicowanie ich traktowania jest obiektywnie uzasadnione – mówi DGP Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej.
W praktyce oznacza to konieczność przyznania osobom pracującym na czas określony uprawnień przysługujących obecnie tylko tym zatrudnionym na stałe. Chodzi o objęcie tych pierwszych zasadą, że firma musi uzasadnić wypowiedzenie ich umowy przed terminem oraz skonsultować je ze związkami zawodowymi. Taka zmiana zlikwiduje obecny podział na gorszych pracowników zatrudnionych czasowo, których dziś można zwolnić niemalże w każdej chwili, oraz tych lepszych - pracujących na czas nieokreślony, których etat jest bardziej stabilny.
Rozwiązanie to chwalą związkowcy, którzy od lat domagali się ograniczenia przypadków nadużywania umów terminowych (Polska jest liderem w UE pod względem liczby takich kontraktów). Protestują za to – czemu trudno się dziwić – pracodawcy. – Skutkiem takich zmian będzie odwrót firm od umów o pracę i zatrudnianie na podstawie innych kontraktów – twierdzi dr Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.
Konkretne propozycje zmian w kodeksie pracy mają być podane w najbliższym czasie, po przedstawieniu oficjalnego stanowiska pracodawców w sprawie zmian w umowach na czas określony.