Analitycy przewidują, że jeśli wojna na Bliskim Wschodzie wybuchnie, cena baryłki ropy poszybuje do 150 dolarów. Wtedy ceny paliw w Polsce podskoczą o 120 procent! "I to może być jeszcze nie koniec - wyjaśnia dziennikowi.pl Grzegorz Mielcarek analityk Expandera - bo górnej granicy w tych podwyżkach po prostu... nie ma"!
Już przy cenie benzyny 10 zł za litrze, odczujemy jak rosną ceny pozostałych towarów. Bo transport dotyka wszystkich sfer życia. Najszybciej poszybują ceny żywności. Trudno jeszcze przewidzieć, ale o co najmniej kilka, kilkanaście procent. I cała reszta. Elektronika, odzież, wszelkiego typu usługi. Najbardziej turystyczne.
Jest poważne ryzyko, że ceny ropy będą dalej szybować w górę. Gdy Arabowie zakręcą kurki z ropą. I wstrzymają dostawy tego surowca. "Najbardziej skory do tego jest Iran - tłumaczy Grzegorz Mielcarek - reszta krajów mniej, bo dobrze zarabia".
W razie przerwy w dostawach Zachód będzie zdany na łaskę np. Rosji i Wenezueli. A one na pewno wykorzystają tę dogodną sytuację do wywindowania cen.
Nie ma się więc co dziwić, że na to co dzieje się teraz na Bliskim Wschodzie giełda reaguje niezwykle nerwowo. Dzisiejsze notowania poszły ostro w dół, bo inwestorzy boją się wojny.
Ryzyko wybuchu wojny w krajach arabskich rośnie z minuty na minutę! Pewne jest, że Muzułmanie jako karty przetargowej użyją ropy! A to automatycznie wpłynie na ceny paliw w kraju. "Benzyna podskoczy do 10 zł na litrze - prognozuje dla dziennika.pl analityk finansowy Michał Kowalski i dodaje - a to wpłynie na ceny pozostałych towarów".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama