Dziewiczy lot do Pekinu to dla LOT-u początek kłopotów. Tylko na dzisiaj nasz narodowy przewoźnik dostał zgodę na skorzystanie z korytarza powietrznego nad Rosją. Następne loty będą musiały korzystać z trasy, która omija ten kraj. A lot nad Turcją i Kazachstanem, zamiast 9 godzin, będzie trwał 11,5 godziny. Dyrektor Biura LOT-u w Pekinie Jacek Tomaszewski powiedział Polskiemu Radiu, że w związku z tą zmianą, zamiast planowanych czterech połączeń tygodniowo, na razie realizowane będą tylko trzy. Przedstawiciel LOT-u podkreślił, że na podobne problemy z wykorzystaniem rosyjskiej przestrzeni powietrznej napotkali także inni przewoźnicy. PLL dostały także bardzo złe "sloty" - czyli czasy startów i lądowań w Pekinie. Samolot LOT-u z Warszawy będzie lądował w Pekinie o 3:50 rano i startował 2 godziny później. Z tego powodu z usług LOT-u masowo rezygnują pasażerowie tranzytowi. Tomaszewski przekonuje, że negocjacje nadal trwają, a sytuacja polepszyć się ma już w czerwcu - czyli na 2 miesiące przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
LOT-em bliżej? Ale nie do Pekinu. Polskie LInie Lotnicze uruchomiły w niedzielę nowe połączenie ze stolicą Chin. Ale wbrew wcześniejszym planom, zamiast najkrótszą trasą - nad Rosją - samoloty LOT-u muszą latać okrężną drogą przez Turcję i Kazachstan. Polskie Radio ustaliło, że powodem zmiany trasy jest brak zgody Rosji na korzystanie z jej przestrzenii powietrznej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama