O ile obawy związane ze słabszymi danymi makroekonomicznymi z USA (szczególną uwagę zwracała zerowa dynamika produkcji przemysłowej w kwietniu w połączeniu ze spadkiem wykorzystania mocy produkcyjnych) zaszkodziły wczoraj rynkom akcji, to dolar zaczął tracić. Niemniej syndrom Hewletta-Packarda, tak można nazwać reakcję rynku na informacje z tej spółki, iż tegoroczny zysk będzie mniejszy, niż to wcześniej oczekiwano, będzie się udzielał Wall Street. Wydaje się, że rośnie świadomość rynku, że nadal pogarszające się odczyty danych makroekonomicznych mogą poważniej zaszkodzić zyskowności firm i tym samym sprowokować większą korektę na rynkach akcji.
Część uczestników rynku nadal stara się wierzyć w moc FED-u, który w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy skutecznie wybawiał rynki z opresji. Tyle, że kolejny program QE3 w II połowie roku wydaje się obecnie mało prawdopodobny, gospodarka będzie też pozbawiona zastrzyku w postaci zwiększonych inwestycji infrastrukturalnych finansowanych przez władze federalne (gdyż coraz częściej mówi się o koniecznych oszczędnościach). Na szczęście o tym, że FED może mieć w najbliższych miesiącach ograniczone pole działania, za bardzo się nie myśli – stąd też rynki reagują standardowo: dolar traci, a zyskują waluty uznawane za bardziej ryzykowne, w tym także nasz złoty. W efekcie dzisiaj rano kurs EUR/PLN łamał wsparcie na 3,92, co może być sygnałem do ruchu w stronę 3,89 w kolejnych dniach. Kluczowe w tym względzie będzie oczywiście publikacja zapisków z ostatniego posiedzenia FED, które poznamy o godz. 20:00. Dla krajowych inwestorów istotne będą też wyniki przetargu 5-letnich obligacji, czy też dane o dynamice płac, z kolei na świecie warto będzie zwrócić uwagę na zapiski z ostatniego posiedzenia Banku Anglii – więcej o wpływie tych wydarzeń na rynki piszę w subiektywnym kalendarzu makro.
EUR/PLN: Złamanie wsparcia na 3,92 potwierdza wcześniejsze koncepcje związane z umocnieniem złotego w najbliższych dniach. Teraz celem będą okolice 3,89, które możemy zobaczyć do końca tygodnia. Opór to oczywiście 3,92.
USD/PLN: Zwyżka EUR/USD sprawiła, że dolar przełamał wsparcie na 2,75 zł, o której to możliwości wspominałem wczoraj. Ten poziom zamienił się teraz w opór. Rynek powinien celować dzisiaj w okolice 2,7250-2,7300, a do końca tygodnia w rejon 2,70.
EUR/USD: Złamanie poziomu 1,42 i dalej oporu na 1,4250 to mocne sygnały świadczące o tym, że oczekiwana korekta w górę właśnie się rozpoczęła. Teraz kluczowe będzie sforsowanie okolic 1,43, co powinno mieć miejsce w najbliższych godzinach. Docelowo – do końca tygodnia – rynek powinien wzrosnąć do 1,4400-1,4450. Mocne wsparcie to teraz rejon 1,4250.
GBP/USD: Wyższa inflacja na Wyspach wsparła wczoraj funta, który dotarł nawet do 1,63 USD. Teraz kurs się koryguje do 1,6250, ale dopóki znajdujemy się ponad wsparciem na 1,6230, to powodów do obaw nie ma. Wydaje się, że funt ma szanse powrócić do 1,63 USD w ciągu kolejnych godzin i naruszyć ten poziom. Do końca tygodnia możemy testować 1,6380-1,6400. Kluczowe będą dzisiejsze zapiski z posiedzenia BoE o godz. 10:30.