Większość ankietowanych przez nas banków deklaruje, że prowadzą prace nad dostosowaniem swojej polityki kredytowej do wymogów przyjętej przed miesiącem nowej rekomendacji T. Ale jednocześnie żaden nie przyznaje się do tego, że zamierza wprowadzić jakiekolwiek produkty kredytowe, które byłyby zgodne z zapisami nowych, bardziej liberalnych zaleceń.
Nie planujemy zmiany oferty produktowej – przyznaje Magdalena Ossowska-Krasoń z Banku Pocztowego. Podobne deklaracje usłyszeliśmy z ust przedstawicieli kilkunastu największych banków detalicznych. Na rewolucję w ofercie liczyć więc nie należy, bo jak mówią bankowcy, nowe zalecenia nie wymagają zmian w konstrukcji kredytów i pożyczek.
Bankowcy zapewniają tylko, że zgodnie z zapisami nowej rekomendacji T złagodzą kryteria oceny zdolności kredytowej. Z tym, że nie wszystkich. Zmienione zalecenia nadzoru będą miały wpływ na sytuację jedynie niektórych grup klientów - uważa Wioletta Pawińska, kierująca wydziałem kredytów konsumpcyjnych w Banku Millennium. Dodaje, że zyskać mogą stali klienci banku i nowi, ubiegający się o niewielkie pożyczki. Ale generalnie filozofia wyliczania zdolności kredytowej nie powinna się zmienić – mówi przedstawicielka Millennium.
Nowa rekomendacja T umożliwia udzielanie kredytów konsumpcyjnych bez konieczności przedstawiania zaświadczeń o dochodach. Stali klienci banku mogą w ten sposób zaciągać pożyczki nawet w wysokości 12-krotności przeciętnego wynagrodzenia. To obecnie ok. 40 tys. zł. Z kolei ci, którzy do tej pory nie mieli żadnych relacji z bankiem, będą mogli ubiegać się o kredyt bez zaświadczeń w wysokości do czterech średnich pensji. Obecnie pożyczanie w ten sposób pieniędzy przez banki jest praktycznie niemożliwe. Ponadto znowelizowana rekomendacja T znosi wskaźnik DTI, który zabrania pożyczania pieniędzy, jeżeli miesięczna rata przekracza 50 proc. dochodów. Na mocy dotychczasowych zaleceń nadzoru jedynie lepiej zarabiający mogą przeznaczać na spłatę zadłużenia maksymalnie 65 proc. swoich wpływów.
Reklama
Kiedy nowe kryteria wejdą w życie? Banki mają czas na wdrożenie zmian do końca lipca. Większość z nich nie zamierza się spieszyć. PKO BP, Alior Bank, Pekao czy Bank Śląski to tylko niektóre instytucje, które deklarują, że dopiero w wakacje ich polityka oceny ryzyka kredytowego ulegnie zmianie. Ale zdaniem analityków nie ma to znaczenia, bo do tanga trzeba dwojga. Popyt na kredyty konsumpcyjne spada, bo do ich zaciągania zniechęca sytuacja makroekonomiczna. Nie liczyłbym w tym roku na wzrost w tym segmencie - uważa Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.
W 2012 r. banki oraz SKOK-i udzieliły 5,9 mln kredytów konsumpcyjnych. To o ponad 20 proc. mniej niż w 2011 r. Na koniec stycznia 2013 r. ich wartość wynosiła 122,7 mld zł. W ciągu roku spadła o niemal 6 mld zł.