Chodzi między innymi o kredyty we frankach szwajcarskich. Waluta ta w ostatnich tygodniach mocno poszybowała w górę.

Ustawa reguluje kwestie spreadów, czyli różnicy między kursem kupna, a sprzedaży waluty. Bank nie będzie mógł z tego tytułu pobierać żadnych opłat. Nie będzie też mógł wprowadzić dodatkowych ograniczeń ani zobowiązywać kredytobiorcy do nabycia waluty od określonej instytucji.

Reklama

Ustawa dotyczy każdego rodzaju kredytu zaciągniętego w obcej walucie. Zmiany mają dotyczyć nowych kredytów i tych, które już są zawarte.

Oprócz tego w umowie kredytowej będzie się musiała znaleźć informacja na temat wartości spreadu, po której bank będzie sprzedawał walutę. Prezydent ustawę podpisał 9 sierpnia.
Z danych Związku Banków Polskich wynika, że obecnie zdecydowanie najczęściej na cele mieszkaniowe zaciągane są kredyty w złotych – blisko 80 procent wszystkich tego typu kredytów, w euro – nieco ponad 13 procent, a we frankach szwajcarskich trochę ponad 6 procent.

Przyda się, czy nie?

Ekonomista domu maklerskiego TMS Brokers Tomasz Uścinski uważa, że wysoki kurs franka szwajcarskiego może skłonić część osób zadłużonych w tej walucie do skorzystania z zapisów ustawy antyspreadowej. Według eksperta, nowe prawo nie pomoże kredytobiorcom w znacznym stopniu, jednak fakt stworzenia nowej możliwości jest dla nich korzystny.

Analityk firmy doradczej AZ Finanse Paweł Cymcyk uważa, że ustawa antyspreadowa nie poprawi sytuacji finansowej osób zadłużonych we frankach. Cymcyk uważa jednak, że z takiej możliwości skorzysta niewiele osób. Jego zdaniem z nowego prawa mogą skorzystać raczej osoby mające kredyt we frankach w bankach, które stosują wyjątkowo duży spread, a takich instytucji zbyt wiele nie ma.

Ekspert wskazuje, że gdyby większa liczba zadłużonych zdecydowała się na kupowanie franków w kantorach, wówczas cena waluty mogłaby znacznie podskoczyć.