Szwecja może być pierwszym krajem świata, w którym znikną płatności gotówką. Domagają się tego wpływowe związki zawodowe sektora finansowego. I mają poparcie banku centralnego. Chodzi o powstrzymanie fali napadów na oddziały banków. Coraz częściej ich ofiarami są konwojenci i osoby zajmujące się obsługą klientów.
Przykład dał zarząd transportu miejskiego w Sztokholmie. Gdy po serii napadów na kierowców ministerstwo spraw wewnętrznych zażądało lepszych zabezpieczeń dla kierowców, firma sięgnęła po radykalną metodę: od ponad roku nie można już kupić biletu autobusowego za gotówkę.
W kampanię na rzecz likwidacji płatności gotówkowych włączyli się również celebryci. Choćby lider Abby, Bjorn Ulvaeus. – Nie widzę przeszkód w likwidacji płatności gotówką. Nawet osoby starsze powinny się do tego przyzwyczaić, jeśli w zamian będą czuły się bezpieczniej – uważa muzyk.
Kampanię poparł bank centralny. Zdaniem jego wiceprezesa Larsa Nyberga, obroty bezgotówkowe znacznie obniżają koszty prowadzenia biznesu, m.in. dlatego, że nie są już potrzebne zabezpieczenia transportu pieniędzy. W minionych 10 latach liczba transakcji bezgotówkowych wzrosła w Szwecji pięciokrotnie, a ich wartość ośmiokrotnie. To oznacza, że Szwedzi sięgają po karty płatnicze dla przeprowadzenia coraz mniejszych transakcji.
Szwedzki bank centralny może zrezygnować z emisji banknotów i monet, bo kraj wciąż nie przystąpił do strefy euro. Przeciwnicy takiego ruchu argumentują, że choć płatności gotówką są mniej wygodne, to ich podstawową zaletą jest anonimowość. Na podstawie śladów płatności kartą można szczegółowo odtworzyć życie jej właściciela. A tego ludzie sobie nie życzą – wskazuje Andrew Scott, profesor London Business School.
Niektórzy bez gotówki w ogóle nie mogą przeżyć. To jedyny sposób na zarobienie pieniędzy przez żebraków i ulicznych artystów, często występujących w centrum Sztokholmu.