Brutalna prawda jest taka, że nasze pokolenie średnio do 35. roku życia mieszkać będzie z rodzicami. Nasze pokolenie zaharowuje się na kasie, słuchawce, taksówce” – stwierdził młody aktywista lewicowy Łukasz Michnik na konwencji Lewicy. Prawa strona polskiego komentariatu zareagowała, mówiąc delikatnie, bez zrozumienia. 34-letni Sławomir Mentzen z Konfederacji zasugerował, że trzeba było się uczyć, pracować i oszczędzać. Z ruchu robotniczego zrobił się ruch roszczeniowych konsumentów sojowego latte, patrzących z wyższością na ludzi wykonujących uczciwą i dobrze płatną pracę – podsumował wiceprezes KORWiN. Jego rówieśnik, poseł Solidarnej Polski, Mariusz Kałużny dodał, że mieszkającym do późnych lat z rodzicami najwyraźniej brakuje pracy, zaradności, odpowiedzialności.
Spojrzeć okiem przegranego
Przekonanie o wielkiej roli pracowitości w sukcesie zawodowym i powodzeniu materialnym - choć fałszywe - wciąż się trzyma mocno. Kałużny zapomniał, że m.in. brak perspektyw dużej części młodych wyniósł jego środowisko polityczne do władzy. Gdy prezydent Bronisław Komorowski na pytanie, jak przeżyć za 2 tys. zł, poradził mieszkańcowi Warszawy, by zmienił pracę i wziął kredyt, prawica się na niego rzuciła. Sam Mentzen na Twitterze wyśmiewał ją jeszcze dwa lata temu – ale wtedy bronił przedsiębiorców, a ich uwagi o pracowitości widocznie nie dotyczą.
W gruncie rzeczy nie ma w tym nic dziwnego. Na znaczenie pracowitości powołujemy się głównie wtedy, gdy jest to nam wygodne. Na przykład, gdy opisujemy swoje sukcesy lub porażki innych, wówczas pracowitość staje się kluczowa. Za to mierząc się ze swoimi porażkami, łatwiej dostrzegamy przeróżne bariery strukturalne i czynniki nierówności szans, które pogorszyły naszą pozycję startową.