– Wrócimy do pomysłu, który przedstawialiśmy w projekcie odrzuconym przez rząd PO-PSL – deklaruje Janusz Śniadek, poseł PiS, były przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
To zapowiedź rewolucji – zgodnie z tamtym projektem inspektor, nie sąd, miałby prawo wydać nakaz przekształcenia umów cywilnoprawnych w umowy o pracę. Firma, która nie zgadzałaby się z taką decyzją, mogłaby się odwołać do okręgowego inspektora, a dopiero potem do sądu. Tym samym odwrócony zostałby ciężar dowodu – to zatrudniający musiałby udowodnić, że nie unikał umów o pracę i miał prawo stosować w danym przypadku kontrakt cywilnoprawny.
W tej sprawie posłowie PiS mogą liczyć na wsparcie m.in. Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) oraz NSZZ „Solidarność”. Również wiceminister pracy Stanisław Szwed w wywiadzie dla DGP podkreślał, że jest zwolennikiem takiego rozwiązania (zastrzegał jednak, że to Sejm nadzoruje działalność PIP, więc do niego należy ostateczna decyzja).
Walka z fikcyjnymi zleceniami może być skuteczniejsza także dzięki propozycjom Ministerstwa Rozwoju. Jak ustalił DGP, rozważa ono wprowadzenie testu pracownika. Z nieoficjalnych informacji wynika, że miałby on formę 10 pytań, które trzeba byłoby zadać przy weryfikowaniu kontraktów cywilnoprawnych w danej firmie. Jeśli taki kwestionariusz wskazałby, że przedsiębiorca powinien stosować umowy o pracę, to stałby się podstawą do kwestionowania zleceń, dzieł lub samozatrudnienia.
Warto przypomnieć, że już od 1 stycznia obowiązuje minimalna 13-złotowa stawka godzinowa, a firmy mają obowiązek potwierdzania godzin pracy zlecenio- i usługobiorców. PIP liczy, że dzięki temu łatwiej będzie jej kwestionować cywilnoprawne umowy i więcej firm – na wniosek inspektora – zastąpi je umowami o pracę.