Minister finansów Jacek Rostowski wydatki z Funduszu Pracy obciął o połowę - do 3,5 mld zł. Ponieważ na nic innego wydać ich nie może, leżą na koncie i - na papierze - obniżają deficyt budżetowy.
Szans na więcej pieniędzy w 2012 r. nie ma. Pracowników będą też zwalniać same urzędy pracy, bo 7 proc. do wynagrodzeń dopłaca Fundusz Pracy.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".