"Ostateczne usunięcie barier dla pracowników z ośmiu krajów (Słowacji, Słowenii, Czech, Węgier, Litwy, Łotwy, Estonii i Polski) daje ogromne szanse nie tylko poszczególnym osobom, ale także całej Unii Europejskiej. Mobilność jest podstawowym motorem wzrostu zatrudnienia w Niemczech i Austrii, pomoże w uzupełnieniu niedoboru kadr" - powiedział w czwartek unijny komsiarz ds. zatrudnienia Laszlo Andor.
Austria i Niemcy są ostatnimi krajami, które znoszą ochronę rynku pracy przed pracownikami z 8 krajów, które przystąpiły do UE w 2004 r. W 2009 r. Komisja Europejska zgodziła się przedłużyć okres ochronny dla niemieckiego i austriackiego rynku pracy o kolejne 2 lata. Niemcy i Austria utrzymają natomiast ochronę rynku pracy w stosunku do najnowszych członków UE, czyli Bułgarii i Rumunii - najdłużej do końca 2013 r.
"Z naszych obserwacji wynika, że migracja pracowników w UE przynosi korzyści gospodarcze i pomaga wypełnić luki w zatrudnieniu, a obawy związane z nawałem pracowników i obniżaniem pensji na rynkach docelowach okazały się wyolbrzymione" - powiedział w czwartek rzeczniczka Andora Cristina Arigho.
Komisja, opierając się na wyliczeniach niemieckich i austriackich urzędów, szacuje, że w najbliższych 4-5 latach z krajów Europy Środkowo-Wschodniej będzie rocznie napływać ok. 15 tys. pracowników do Austrii oraz 100 tys. pracowników do Niemiec. "W przeważającej mierze, ze względu na wielkość kraju, będą to Polacy, a także Czesi, Węgrzy i Słowacy. W napływie pracowników do Niemiec spodziewany jest ok. 60-procentowy udział Polaków" - powiedział PAP urzędnik w KE.
Pracującą populację Europy Środkowo-Wschodniej szacuje się na 52 mln osób, a w samych Niemczech na 45 mln ludzi. KE spodziewa się, że w ciągu najbliższych lat liczba osób pracujących w Niemczech może spaść nawet o 4 mln i pracownicy z regionu będą mogli uzupełnić tę lukę.
Jednak niektórzy analitycy wskazują, że chociaż urzędy pracy w Austrii i Niemiec nie spodziewają się zbyt dużego napływu pracowników wraz z otwarciem rynku, to sytuacja jest trudna do przewidzenia. Podają przykład Wielkiej Brytanii, w przypadku której szacunki Home Office z 2003 r. mówiły o napływie pracowników z nowych krajów UE rzędu 5-13 tysięcy rocznie do 2010 r., a ostatecznie w tym czasie napłynął prawdopodobnie milion imigrantów, z czego połowa została.
Brukselski tygodnik "European Voice" zacytował w czwartek szacunki niemieckiego instytutu The Cologne Institute for Economic Research, który przewiduje, że do Niemiec tylko w ciągu najbliższych 2 lat napłynie 800 tys. pracowników z ósemki krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zdaniem polskiej ambasady w Berlinie skala napływu pracowników z Polski do Niemiec w najbliższych latach wyniesie łącznie 300-400 tys. osób, przy czym największe nasilenie wyjazdów przypadnie na pierwsze miesiące po otwarciu rynku pracy.
"Wiele czynników wskazuje na to, że nie będzie masowych wyjazdów Polaków do Niemiec po 1 maja" - uważają eksperci polskiego Instytutu Spraw Publicznych. "O tym, ilu Polaków wyjedzie do Niemiec decyduje szereg czynników, w tym tzw. potencjał emigracyjny. Wiele wskazuje na to, iż został on w znacznej mierze zrealizowany poprzez wyjazdy poakcesyjne, których skala rosła do 2007 r., by następnie stopniowo zacząć się zmniejszać. Dlatego nie należy się spodziewać powtórzenia scenariusza z 2004 r." - napisał instytut w swojej opinii.
Także w sobotę wygaśnie wymóg rejestracji pracowników z Europy Środkow-Wschodniej w Wielkiej Brytanii. Dotychczas musieli się oni zarejestrować w brytyjskim Home Office w ciągu 4 tygodni od podjęcia pracy.