Chodzi o tzw. Karty dużej rodziny, które dają prawo do ulg 30 lub 50 proc. m.in. na pływalnię i opłaty w przedszkolach. Ale nie tylko. Obowiązują one także w przypadku wyjścia do kina, teatru czy np. do zoo – w tym ostatnim przypadku bilety są darmowe.
Z najnowszej interpretacji Izby Skarbowej w Warszawie wynika tymczasem, że rodzinom wielodzietnym grozi teraz podatek naliczany od uzyskiwanych bonusów, bo osiągają z tytułu zniżek określoną korzyść majątkową.
Nie wyobrażam sobie wystawiania PIT osobom korzystającym ze zniżek. Wymagałoby to sprawdzania, czy były np. na basenie, a do wyliczania ich przychodów musiałbym zaangażować wszystkich urzędników – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Piotr Michał Uściński, starosta Wołomina. A Grzegorz Benedykciński, burmistrz Grodziska Mazowieckiego mówi wprost: Gdyby trzeba było opodatkować uczestników programu, musiałbym go zawiesić.
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej już zadeklarował, że będzie w tej sprawie rozmawiał z Ministerstwem Finansów, jeśli rzeczywiście rodzinom wielodzietnym grozi podatek za korzystanie z Karty dużej rodziny.
Eksperci wskazują przy tym, że gdyby fiskus chciał wprowadzić taki podatek, to podobne zasady obowiązywałby także np. przy promocjach w hipermarkecie.
Kartę dużej rodziny wprowadziło już ponad 50 samorządów. W Polsce w rodzinach wielodzietnych żyje 3 mln dzieci.