Celem nowych danin jest uzyskanie przez UE dochodu niezależnego od składek państw członkowskich. Realizacja tego planu właśnie się zaczyna. Od 2027 roku UE będzie pobierać 30 proc. zysków z systemu handlu pozwoleniami na emisję dwutlenku węgla (ETS). Dla budżetu Polski oznacza to, że co roku z budżetu krajowego będą ubywać kwoty rzędu 7,33 mld zł rocznie.

Reklama

Na przełomie 2024 i 2025 ma być z kolei wprowadzony także mechanizm Pillar II, nakładający m.in. na duże międzynarodowe grupy kapitałowe obowiązek zapłaty podatku wyrównawczego, tak aby efektywna stawka podatkowa grupy w danym kraju nie była niższa niż 15 proc.

Podatek korporacyjny

Podatek korporacyjny wymagać będzie od państw członkowskich wdrożenia rozbudowanych instrumentów fiskalnych, a od przedsiębiorców spełnienia złożonych wymogów prawno-księgowych. W wyniku wdrożenia Pillar 2 kraje UE, które przyciągały inwestycje dzięki niższym stawkom podatkowym, mogą stracić swoją atrakcyjność, a państwa, które do tej pory charakteryzowały się skomplikowanym systemem podatkowym (m.in. Polska) popaść w jeszcze większy marazm gospodarczy - ocenia Warsaw Enterprise Institute.

Podatek cyfrowy

Reklama

Podatek cyfrowy jest najmniej pewny z nowych podatków, ponieważ nie doczekał się jeszcze formalnych ustaleń. Na szczeblu Unii Europejskiej prace nad nim trwają jednak już od kilku lat. Unijny prawodawca deklaruje chęć stworzenia sprawiedliwego, efektywnego systemu opodatkowania.

Jak zauważa Warsaw Enterprise Institute,konsekwencją tej daniny jest ryzyko, że firmy cyfrowe będą podlegać podwójnemu opodatkowaniu, co z kolei zniechęci potencjalnych inwestorów. Nowe przepisy oznaczają zwiększone koszty dla administracji publicznej i obciążenie fiskalne dla firm. Firmy mogą przerzucić koszty podatku na konsumentów, co może prowadzić do wzrostu cen usług cyfrowych i produktów. Zarówno podatek cyfrowy, jak i Pillar 2 uderzają, w kraje, które dzisiaj jeszcze mogą wzmacniać swoją pozycję dzięki atrakcyjnemu opodatkowaniu.

Ile straci przeciętny Polak?

Warsaw Enterprise Institute rekomenduje rewizję obecnej polityki fiskalnej Unii Europejskiej oraz kierunku, w jakim jest prowadzona. Według analiz specjalistów z tej jednostki, dla przeciętnego obywatela, nadchodzące podatki i opłaty mogą oznaczać dodatkowe koszty rzędu nawet 7000 tys. zł, których ciężar może okazać się nie do udźwignięcia. Dla gospodarki Polski przekazanie do budżetu Unii Europejskiej jedne trzeciej dochodu z handlu emisjami może oznaczać 14 mld zł strat.

Jak zauważają badacze owe podatki są szczególnie uciążliwe w sytuacji, gdy Polska zmaga się z nadmiernym deficytem. Teraz każda utrata dochodów pogłębia dziurę w budżecie. Unijne podatki - zdaniem instytutu - doprowadzą do zwiększenia podatków krajowych lub cięć w wydatkach publicznych dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw dotkniętych negatywnymi skutkami transformacji energetycznej.

Czytaj też więcej na temat podatków