Raport NIK nie zostawia suchej nitki na strategicznej obietnicy PiS - pisze Radio TOK FM. Kontrolerzy przebadali szczegółowo 31 nowo-otwartych posterunków, i jak wskazują, żaden z nich nie musiał powstawać z perspektywy zapewnienia bezpieczeństwa obywateli.

Reklama

Z informacji uzyskanych przez TOK FM wynika także, że odtwarzanie zlikwidowanych posterunków to zadanie zlecone Komendantowi Głównemu przez byłego wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego. Wówczas jego bezpośrednim przełożonym w resorcie był Mariusz Błaszczak.

Raport NIK wskazuje, że na etatach policyjnych w posterunkach zatrudniano kursantów, choć wytyczne KGP w tej sprawie wskazują, że w obsadzie posterunków powinni znajdować się doświadczeni policjanci - szczególnie w sprawach kryminalnych i w prewencji. Zamiast tego w posterunkach pracowali kadeci, w trakcie szkolenia i adaptacji do służby.

W raporcie czytamy także że niektóre reaktywowane posterunki, notowały pogorszenie sprawności działania. Spadał czas reakcji na zdarzenie. W skrajnych przypadkach policja reagowała dopiero po 9 minutach od zgłoszenia. Spadał także poziom wykrywalności przestępstw. Kontrolowane posterunki rozwiązywały jedynie 10-18 procent spraw kryminalnych.

PiS chciało odwrócić proces centralizacji struktur policji, który był prowadzony w latach 2008-2015 przez rząd PO-PSL. W wyniku tego procesu mniejsze posterunki zamykano. Jednak decyzje o lokalizacji posterunków nie były podejmowane na podstawie analiz - a jak wskazuje NIK, w wielu przypadkach były uznaniowe.

W kilku przypadkach ujawnionych w raporcie, komendanci powiatowi i wojewódzcy wyrażali się negatywnie w kwestii powstania posterunku w jakiejś lokalizacji, ale kierownictwo KGP mimo tych głosów decydowało się na jego stworzenie.