Jeśli ktoś uważnie śledził naszą debatę na temat inflacji, to nie raz i nie dwa usłyszał ostrzeżenie przed uruchomieniem spirali płacowo-cenowej. To właśnie obawa przed nią błyskawicznie kończyła rozmowę na temat tego, jak sobie radzić ze społecznymi skutkami inflacji.

Reklama

"Zawsze ta sama odpowiedź"

Zwolennicy opowieści o spirali mieli na wszystko zawsze tę samą odpowiedź: nie wolno podnosić płac (w tym minimalnej), bo to się natychmiast przełoży na poziom cen. Ludziom więc niczego te podwyżki nie dadzą, a tylko rozpędzą ceny. Na końcu będą się czaić – a jakże by inaczej – Wenezuela, Zimbabwe oraz Republika Weimarska. A do odbioru wypłaty taczka nie nada się tylko dlatego, że kolejne zera „pustego pieniądza” zostaną przelane na konto.