Zgodnie z porozumieniem z Komisją Europejską z końca kwietnia br., Polska, Bułgaria, Słowacja i Węgry zniosły blokady importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy. Zamiast tego został wprowadzony tymczasowy (do 5 czerwca z możliwością przedłużenia) unijny zakaz importu do pięciu tzw. krajów przyfrontowych - Polski, Słowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii - czterech zbóż z Ukrainy: pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika. Produkty te nadal mogą znajdować się w tranzycie przez pięć państw członkowskich w ramach wspólnej celnej procedury tranzytowej lub trafiać do kraju lub terytorium poza UE. Polska i pozostałe kraje przyfrontowe uważa, że zakaz powinien zostać przedłużony, ale przeciwko temu protestuje Ukraina. W czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski rozmawiał na ten temat z przewodniczącą Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen również jest zwolenniczką zniesienia zakazu.
Janusz Wojciechowski zapytany w piątek w Studiu PAP o stosunek KE do tej kwestii odpowiedział natomiast, że jest wola tego organu, by przedłużyć zakaz. W moim przekonaniu zostanie przedłużony. Robię wszystko, by tak się stało. Najlepiej, jeśli (będzie obowiązywał) do końca roku, a jeśli nie to do października lub chociaż do września z możliwością przedłużenia - wskazał.
Opór Ukrainy
Jak przekazał największy opór w sprawie przedłużenia zakazu importu ukraińskiego zboża stawia sama Ukraina. Bardzo silną ofensywę podjęła strona ukraińska, łącznie z wypowiedziami pana Zełenskiego. Miałem także spotkania z wicepremier Stefaniszyną i ministrem rolnictwa, panem Solskim. Tam padły bardzo mocne wypowiedzi przeciwko przedłużaniu tego zakazu - relacjonował polityk.
Wyraźnie widzimy, że Polska i Ukraina znalazły się (w sprawie zboża - PAP) po przeciwnej stronie i to jest nowa sytuacja, bo do tej pory w kwestiach, które dotyczyły Ukrainy i które były rozstrzygane na forum UE, Polska i Ukraina zajmowały to samo stanowisko- dodał.
Jak zapewnił, podczas debaty w tej prawie przedstawił mocne argumenty, wskazujące na konieczność przedłużenia zakazu importu ukraińskiego zboża do krajów przyfrontowych. Wskazywał m.in. na duże obciążenie gospodarek i rolnictwa w tych krajach, które "przyjęły na siebie duże uderzenie". Nie można wrócić do stanu sprzed 2 maja" - podkreślił. "Po liberalizacji handlu z Ukrainą (wartość-PAP) importu rolnego z Ukrainy do państw członkowskich wzrosła o 6 miliardów euro - z 7 miliardów do 13 miliardów. Przy czym 5 miliardów to wzrost dotyczący tych pięciu krajów przyfrontowych. Przyjęły one towary o wartości 5 miliardów euro, przy czym dotyczy to głównie zboża - powiedział. Istotną kwestią jest także to, jak wskazał Wojciechowski, że "zapasy zboża w tych pięciu krajach członkowskich UE są znacznie większe niż na samej Ukrainie".
Podkreślił również, że dążenie do zakazu importu nie jest wymierzone w Ukrainę. Przecież nie blokujemy możliwości eksportu ukraińskiego ziarna. (...) Tranzyt jest zachowany i trzeba się zastanowić jak ten tranzyt poprawić, przy czym tranzyt to głównie sprawa Rumunii, bo wbrew temu, co się uważa, głównym krajem tranzytowym nie jest Polska, bo nie leży na szlaku głównych kierunków transportowych ukraińskiego zboża - zaznaczył.
W jego ocenie blokowanie decyzji w sprawie zakazu może przynieść negatywne konsekwencje dla wszystkich państw UE. Myślę, że nikomu nie zależy, żeby poszczególne państwa członkowskie zaczęły znowu wprowadzać jednostronne ograniczenia, bo to zdestabilizuje rynek europejski. Nikt na tym nie skorzysta - zauważył.
Decyzje muszą zapaść w najbliższych dniach i godzinach. (...) Nie można dopuścić do sytuacji, w której do nieopróżnionych magazynów zaczną napływać kolejne partie zboża - dodał.
autorka: Anna Nartowska